Sposób organizacji Badaczy Pisma Świętego w początkowych dekadach
Świadkowie Jehowy bardzo często podkreślają swój rzekomo teokratyczny sposób zorganizowania. Oczywiście wyznanie to myli „hierarchiczność” z „teokracją”, o czym pisałem w poprzednim artykule. Jednak stosunkowo niewiele osób wie, że początek istnienia Badaczy Pisma Świętego charakteryzował się zupełnie innym spojrzeniem na tę sprawę. Początki tej wspólnoty to zdecydowanie „ustrój” kongregacjonalny. Oznaczało to, że poszczególne zgromadzenia były niezależne od jakiegoś centralnego, nadrzędnego ciała, które chciałoby ich kontrolować.
Oczywiście istniało już w tych czasach Towarzystwo Strażnica, założone i kierowane przez Charlesa Taze Russella. Towarzystwo było tworem biznesowym, przedsiębiorstwem które C.T. Russell stworzył by móc prowadzić działalność wydawniczą oraz kaznodziejską. Nie posiadało ono jednak żadnej roli kontrolującej nad zborami. Te ostatnie mogły co prawda korzystać z nauczycieli (wówczas nazywanych „pielgrzymami”) wysyłanych przez Towarzystwo oraz literatury wydawanej przez nie, jednak to od ich autonomicznej decyzji zależało czy tak uczynią i co będą rozważać na swych spotkaniach.
„Pielgrzymi” nie mieli też żadnej władzy nad zborami i nie mieli prawa ingerencji w wewnętrzne sprawy zboru. Służyli po prostu wykładami bądź prowadzili tzw. „badania beriańskie” 11. Badania te były tematycznymi rozważaniami Biblii bądź też studiowaniem „Wykładów Pisma Świętego” bądź artykułów czasopisma The Watch Tower.. Czynnikiem wiążącym poszczególne zbory ze sobą oraz z Towarzystwem była wspólna wiara, wspólny Duch i wspólne idee. Nie miało to jednak przełożenia na strukturalne i organizacyjne panowanie jakiejkolwiek centrali nad zborami.
Jeśli chodzi o wewnętrzny sposób organizacji w danym zborze, również tutaj istniały zupełnie inne zwyczaje niż w dzisiejszej organizacji Świadków Jehowy. Zbory wybierały same swoich starszych i diakonów poprzez głosowanie wszystkich członków danego zgromadzenia. Do całej społeczności należały wszystkie decyzje dotyczące ich funkcjonowania, w tym dyscypliny zborowej. Nie było także żadnych komitetów sądowniczych, które na tajnych spotkaniach wyłączały z wspólnoty grzeszników. Również w tym przypadku cały zbór podejmował decyzję, czy postawa konkretnej osoby powinna zostać ukarana wykluczeniem.
Przyczyna zmian
Skoro te różnice w sposobie funkcjonowaniu zborów porównaniu z czasem późniejszym są tak duże, powstaje oczywiste pytanie: Jak i dlaczego zostały wprowadzone nowe zwyczaje? Odpowiadając krótko: po śmierci C.T. Russella zarządzanie Towarzystwem zostało przejęte przez Josepha Rutherforda. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie kontrowersje towarzyszące owej zmianie. Zamierzam opisać tę sprawę dość szeroko w oddzielnej serii artykułów, tutaj nadmienię jedynie, że zarzuty o siłowe, niezgodne z prawem oraz wolą C.T. Russella postępowanie drugiego prezesa Towarzystwa towarzyszyły mu niemal od samego początku. Oskarżany był o bezprawne przejęcie władzy oraz autorytaryzm w stosunkach z innymi.
Taka postawa, co oczywiste, przyzwyczajonym do zupełnie innych metod postępowania C.T. Russella braciom, spotykała się z narastającą opozycją. Aby ją zdusić Rutherford posunął się do usunięcia czterech z siedmiu Dyrektorów mających zgodnie z prawną wolą Russella kontrolować pracę Towarzystwa Strażnica, i zaczął przywłaszczać sobie praktycznie pełną władzę. Początkowo popierała go większa część zborów związanych z Badaczami Pisma Świętego, nie do końca zorientowana w całej sytuacji i zazwyczaj znająca sprawę tylko z jednej strony. Jednak stopniowo, wraz z coraz bardziej ewidentnym odchodzeniem od nauk i praktyk towarzyszącym zborom w czasach C.T. Russella, opozycja stawała się silniejsza, co owocowało odejściami oraz formowaniem własnych, niezależnych społeczności.
Znaczna część dawnych Badaczy opuszczała szeregi Towarzystwa i sukcesywnie zasilała zbory pozostające wierne „dawnym” naukom. Niektórzy jednak pozostali, w tym oczywiście starsi zborów, którzy pamiętali jeszcze „stare ścieżki” i jako trzymający się ich, pozostawali dla ówczesnego prezesa szalenie niewygodni. W obowiązującym wówczas systemie organizacji zborów Rutherford nie mógł bowiem nic z tym zrobić. O ile udało mu się zdusić bunt i narzucić własną wolę trzem funkcjonującym w owym czasie korporacjom związanym z ruchem Badaczy Pisma Świętego (Watch Tower Bible and Tract Society zarejestrowanej w stanie Pensylwania, Peoples Pulpit Association zarejestrowanej w stanie Nowy Jork, oraz International Bible Students Association zarejestrowanej w Wielkiej Brytanii), to jednak nie mógł tego uczynić z poszczególnymi zborami, ponieważ w dalszym ciągu były one niezależne od Towarzystwa, z wybieranymi przez siebie starszymi a nie narzucanymi im odgórnie osobami mającymi pełnić tę służbę.
Pierwsze kroki
Tę sytuację Rutherford musiał zmienić i udało mu się do tego doprowadzić. Prawdopodobnie pierwszym sygnałem i początkowo chyba nie do końca właściwie rozpoznanym przez ogół braci była kwestia związana z wprowadzeniem w 1919 roku nowego czasopisma „Złoty Wiek” (Golden Age). Czasopismo to miało być kierowane do publiczności i ogłaszać nadchodzące Boże Królestwo. Wydaje się, że to wówczas wprowadzono konia trojańskiego do społeczności Badaczy. Zbory zachęcono bowiem, aby chcąc uczestniczyć w służbie rozprowadzania tego czasopisma wystąpiły z prośbą do Towarzystwa o zarejestrowanie ich jako „organizacji służbowej” (service organization).
W przypadku takiego wniosku, Towarzystwo ustanawiało „kierownika służby” (service director), któremu powierzono organizowanie pracy rozpowszechniania „Złotego Wieku”. Natomiast zbór w podobny sposób w jaki wybierał starszych, wybierał również zastępcę „kierownika służby” oraz magazyniera. Te trzy osoby stanowiły „komitet służby” (service committee)22. Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego, s. 212, online: https://www.jw.org/pl/biblioteka/książki/Świadkowie-Jehowy-głosiciele-Królestwa-Bożego/Społeczność-braci/Rozwój-struktury-organizacyjnej/. Dostęp: 29.09.2024.. W ten właśnie sposób oprócz starszych i diakonów wybieranych cyklicznie przez zgromadzenie, po raz pierwszy w zborach znalazły się osoby, które nie zostały wybrane przez członków danej społeczności, lecz zostały ustanowione „z zewnątrz”, za pośrednictwem centrali Towarzystwa. Warto zapamiętać tę sprawę, ponieważ kilkanaście lat później wyda ona swój gorzki owoc.
Drugim sygnałem prawdziwych intencji Rutherforda dążącego do przejęcia kontroli nad zgromadzeniami było jego spotkanie ze starszymi londyńskiego zboru w 1924 roku, podczas którego zadano Rutherfordowi pytanie o to, w jaki sposób najlepiej przeprowadzać wybory starszych. Pytanie było o tyle dziwne, że od dziesięcioleci w zborach badackich procedura była niezmienna – zbór najpierw nominował kandydatów na starszych, a po jednym lub dwóch tygodniach przeznaczonych na osobiste modlitwy i rozważania kandydatów, odbywały się głosowanie na przedtem nominowane osoby. Wyznaczano procentowy „próg”, którego przekroczenie wprowadzało daną osobę do służby jako „starszy” bądź też „diakon”. Ta procedura powtarzana była zazwyczaj każdego roku.
Rutherford miał jednak własny pomysł. Jego zdaniem to nie członkowie zboru, lecz komitet złożony z trzech „starszych seniorów” powinien przygotować listę wszystkich ich zdaniem uzdolnionych do bycia starszymi i diakonami, i przedstawić tę listę aktualnym jeszcze starszym. Ci wszyscy z listy, co do których było jednogłośne poparcie aktualnych starszych, mieli zostać automatycznie starszymi bez stawiania ich kandydatur zborowi, natomiast ci, którzy jednogłośnego poparcia nie mieli, mieli zostać przedstawieni jako nominowani i głosowani przez zbór33.Bible Students in Britain. The Story a Hundred Years, A. O. Hudson, 1989, s. 119..
Oczywiście pomysł ten, choć prawdopodobnie nie zrealizowany przez brytyjskie zbory, odbierał by im prawo stawiania swoich własnych kandydatów i oddawał to w ręce starszych danego zboru. Było to jednak tylko preludium do bitwy z wybieranymi starszymi i szybko miało się okazać, że apetyt na władzę Rutherforda sięgał o wiele dalej. Jak już wcześniej wspominałem zbory badackie cyklicznie odwiedzane były przez przedstawicieli mianowanych przez C.T. Russella, zwanych pielgrzymami. Osoby te nie miały żadnego prawa ingerencji w sprawy lokalnego zboru. Ich zadaniem było przedstawić wykład lub poprowadzić badanie Słowa, ewentualnie udzielać odpowiedzi na pytania zadawane przez zbór. Od roku 1926 Rutherford nadał tym pielgrzymom szersze uprawnienia umożliwiające bezpośrednie wpływanie na sprawy zborowej społeczności, a od 1928 roku zaczęto ich nazywać „rejonowymi kierownikami służby” (regional service directors). To właśnie oni w dzisiejszych czasach, po pewnych zmianach w nazewnictwie tego urzędu, stanowią grupę „nadzorców obwodu” (circuit overseers). Był to kolejny krok mający na celu stopniowego przejęcia kontroli nad samorządnymi zborami.
The final countdown…
Ostateczna „rozgrywka” z wybieranymi starszymi nastąpiła w 1932 roku po przygotowaniu gruntu w postaci publikacji listów od czytelników sugerujących całkowitą rezygnację ze starszych i diakonów i zastąpienie ich mianowanymi nauczycielami na wzór ustanawianych w korporacjach dyrektorów44.The Watchtower, February 1, 1932, s. 47, określających starszych jako stanowiących „przeszkodę na drodze postępu oraz wprost nazywających ich „najbardziej kłopotliwym reakcyjnym elementem”55.The Watchtower, April 15, 1932, s. 127..
Nie trzeba było długo czekać, by Rutherford napisał i opublikował dwuczęściowy artykuł zatytułowany „Johovah’s Organization”66. The Watchtower, August 15, 1932, s. 243-250 oraz The Watchtower, September 1, 1932, s. 259-266, w którym stwierdził, że wszędzie w Biblii termin „starsi” oznacza po prostu starszych wiekiem bądź dojrzałych duchowo mężczyzn a nie „urząd”, który sprawują osoby odpowiedzialne za nauczanie i prowadzenie zboru. Taka oficjalna funkcja, według niego, w ogóle w Biblii nie występuje.
Rutherford uważał jednak, że o ile termin „starszy” (gr. presbyteros) nie odnosi się do urzędu w zborze, o tyle nazwa „nadzorca/biskup” (gr. episkopos) już tak. Jego zdaniem nadzorcy mieli być w zborze ustanawiani spośród „starszych”, a więc duchowo dojrzałych mężczyzn. Co ciekawe jednak, taka formuła organizacji („nadzorca” wybierany spośród „starszych”) nie do końca była tą, którą wprowadził w zborach. Przyczyna tego była przedziwna.
Według Rutherforda bowiem, w roku 1918 nastąpiła poważna zmiana. W przyjętej przez niego doktrynie był to rok, w którym Duch Święty jako przewodnik (gr. Parakletos) przestał działać, a w związku z przyjściem Pana Jezusa do swojej świątyni (jak to było wówczas nauczane), Zbawiciel zaczął pełnić służbę bezpośrednio, z pomocą aniołów, ale bez działania Ducha Świętego w Kościele. 77. Zob. The Watchtower, September 1, 1930, s. 263.. W związku z tą zmianą, cała struktura „zarządzania” zborem nie musiała być już taka jak za czasów apostolskich, lecz mogła zostać dowolnie zmieniona, ponieważ świadectwo Biblii sprzed 1918 mogło być po prostu nieaktualne w odniesieniu do ówczesnych czasów.
I taka zmiana rzeczywiście nastąpiła. W 1932 roku Pan Jezus stwierdził, że „starszych” i „nadzorców” już w zborach miało nie być88.The Watchtower, September 1, 1932, s. 262, p. 15-16.. A stwierdził to oczywiście za pośrednictwem Rutherforda, który swoje własne pomysły organizacyjne utożsamiał z akceptacją i bezpośrednim nakazem Pana Jezusa. Któż by podważał twierdzenie Rutherforda, skoro było ono twierdzeniem Zbawiciela?
Koniec końców, przewrót organizacyjny został dokonany. „Starsi”, „nadzorcy” i „diakoni” [W tym przypadku również całkowicie zaprzeczono istnieniu takiego urzędu, podobnie jak w przypadku starszych. Stwierdzono, że każdy z chrześcijan pełni służbę Bożą i jako taki może być nazwany diakonem. A jeśli trzeba wykonać coś konkretnego, to Komitet Służby może powołać jakąś osobę do tego rodzaju usługi.] zniknęli na długi czas ze sceny dziejów zborów Towarzystwa, a na ich miejsce pojawili się „regionalni kierownicy/dyrektorzy służby” (regional service directors), którzy zdaniem Rutherforda mieli być odpowiednikami Tytusa i Tymoteusza a ich celem było pomaganie w organizacji „lokalnym kompaniom” (ang. local companies), tak bowiem Rutherford zaczął nazywać poszczególne zbory. W tychże „lokalnych kompaniach” członkowie wraz „regionalnymi kierownikami służby” mieli nominować kandydatów na „lokalnych kierowników służby”99. W latach późniejszych zaszły niewielkie zmiany. Między innymi „kierownika służby” zaczęto nazywać „sługą kompanii” (company servant) , potem „sługą zboru” (congregation servant) a następnie „nadzorcą zboru” (congregation overseer).[/mfn ]. Samo mianowanie tych ostatnich zarezerwowane było jednak dla Towarzystwa.
Warto przy tym zaznaczyć, że początkowo pozostawiono jednak pewne „demokratyczne” zwyczaje w zborze. Jak wspomniałem powyżej, „lokalni kierownicy służby”, choć byli mianowani odgórnie przez Towarzystwo, to jednak zbór zachował prawo do nominowania kandydatów na ten urząd. Zgromadzenie mogło również wybrać sobie przewodniczącego, który prowadziłby studia Strażnicy, oraz „Komitet Służby” (service committee), który zajmowałby się sprawami związanymi ze zborem. Nie było to jednak ciało niezależne, bowiem de facto podlegało mianowanemu przez Towarzystwo „kierownikowi służby”. Dodatkowo, prawo do głosowania nad kandydaturami takich członków Komitetu Służby nie było przyznane wszystkim członkom zgromadzenia. Osoba, która mogła głosować, musiała się zgadzać z obecną linią Towarzystwa, w tym, z ogłoszoną niedawno koniecznością głoszenia „od drzwi do drzwi” przez każdego ówczesnego Świadka Jehowy. Jeśli więc stałeś na stanowisku, że nie każdy chrześcijanin został powołany do bycia ewangelistą, automatycznie nie miałeś prawa głosować.
Po ogłoszeniu tych wszystkich zmian, Rutherford na łamach The Watchtower przedstawił do przegłosowania rezolucję, która rozwiązywałaby dotychczasową „instytucję” starszych zborowych i zamiast tego przyjmowała sposób zorganizowania zaproponowany przez Rutherforda910.The Watchtower, Septermber 1, 1932, s. 265, 266.. Czytamy w niej między innymi:
„W związku z tym postanawia się, że nie ma biblijnej podstawy dla istnienia wybieralnego urzędu starszych w kościele i że odtąd nie będziemy wybierać żadnej osoby na urząd starszego; że wszyscy pomazańcy Boży są starszymi, zgodnie z definicją tego terminu przez Pismo Święte i wszyscy są sługami Najwyższego.
Aby nasze usługi były uporządkowane, wybierzemy określone osoby z naszej kompanii do pełnienia określonych służb, które mogą być konieczne, włączając w to: dyrektora Służby, który będzie nominowany przez nas i zatwierdzony przez zarząd lub dyrektora Towarzystwa, który to dyrektor będzie również członkiem Komitetu ds. Służby tej kompanii.
Powołamy Komitet składający się z nie więcej niż dziesięciu członków, którzy będą wybierani spośród aktywnych członków tej kompanii. Obowiązkiem takiego Komitetu Służby będzie systematyczne organizowanie i kontynuowanie naszej służby polegającej na dawaniu świadectwa jako świadkowie Jehowy. Ten Komitet Służby może wyznaczyć dowolnego członka kompanii do jakiejkolwiek szczególnej służby, jakiej nasza kompania może wymagać. Komitet będzie prowadzić sprawy biznesowe naszej kompanii, z koniecznością zatwierdzania przez kompanię. Komitet Służby, oprócz dyrektora Służby, jest wybierany większością głosów naszej kompanii świadków Jehowy, którzy są i pozostają w pełnej harmonii z dziełem pełnej harmonii z dziełem dawania świadectwa o Jehowie, tak jak On przykazał i które jest obecnie prowadzone przez Towarzystwo. Nikt nie może prawidłowo głosować w naszej kompanii, z wyjątkiem tych, którzy są w pełnej harmonii z taką służbą i którzy angażują się w nią w miarę nadarzających się okazji.
Postanawiamy, ze będziemy mieć przewodniczącego naszej kompanii, który będzie wybierany większością głosów. Będzie on przewodniczył, utrzymywał porządek i prowadził spotkania badań, gdy kompania sobie tego zażyczy.
Będziemy organizować regularne spotkania badań prowadzone przez braci, którzy zostaną wyznaczeni przez kompanię lub przez wspomniany wcześniej Komitet. Większość kompanii może od czasu do czasu wyznaczać kompetentnych braci do przemawiania lub wygłaszania wykładów na tematy biblijne dla kompanii lub do publiczności.
Postanawiamy, ze będziemy mieć sekretarza i skarbnika kompanii, którzy zostaną wybrani większością głosów i którzy będą sprawować urząd przez okres jednego roku, chyba że że kompania postanowi inaczej. Będą oni wykonywać obowiązki zwykle wykonywane przez osobę sprawującą urząd sekretarza i skarbnika”
Ponieważ większość „starych Badaczy” opuściła już szeregi coraz bardziej płynącego innym torem Towarzystwa, a pozostali pozbawieni zostali prawa głosu, więc kwestia powszechnego przyjęcia owej rezolucji było oczywista.
Żelazna pięść w aksamitnej rękawiczce
Ten mieszany ustrój, w którym co prawda mianowano odgórnie „kierownika służby” lecz dawano prawo kongregacji do nominowania go oraz wyboru „Komitetu Służby” trwał aż do 1938, do czasu gdy J.F. Rutherford opublikował artykuł „Organization”, ponownie w dwóch częściach1011.The Watchtower, June 1, 1938, s. 163-171 oraz The Watchtower, June 15, 1938, s. 179-188., a w nim po raz kolejny zmienił zdanie i stwierdził, że Biblia nie popiera żadnej formy „demokratycznych” wyborów, a teksty, które wcześniej uważał za dowodzące tego (m.in. Dz 14:23 i 2Kor 8:18:19), zinterpretował w całkowicie odmienny sposób.
Nie obyło się oczywiście bez oskarżania „starszych z wyboru” o najróżniejsze grzechy. Rutherford stwierdził, że byli autokratyczni, cechowało ich wichrzycielstwo, szemranie, surowe i okrutne panowanie nad swymi podopiecznymi. Padły określenia o rządach „samowywyższających się” „szefów” itd… Od teraz to wszystko miało się zmienić.
Oczywiście oskarżenia te były zupełnie absurdalne. Każdy komu zdarzyło się być w obu społecznościach mógł dostrzec, że chociaż wybieranie starszych może również prowadzić do pewnych wypaczeń, to jednak dużo trudniej jest „utrzymać” się w tej służbie autorytarnemu i surowemu starszemu w zborze, w którym starszych się wybiera.
Przyczyna jest oczywista: w następnych wyborach może bardzo szybko być złożony z urzędu. Cykliczne głosowanie dość skutecznie zapobiega tego rodzaju praktykom, choć oczywiście nie można wykluczyć wyjątków. Natomiast wszędzie tam, gdzie panuje system hierarchiczny, z definicji posłuszeństwo lub czasami nawet służalczość wobec przełożonego jest większe, a z drugiej strony przełożony ów zazwyczaj w bardziej surowy sposób egzekwuje swe uprawnienia. Dostrzegamy to nie tylko w systemach religijnych, ale praktycznie w każdych innych, łącznie z systemami politycznymi.
Wszystkie te osądzające słowa Rutherforda i zapewnienia, że odtąd „kompanie” będą żyły bezpiecznie i spokojnie, a ich przełożeni będą dla owieczek łagodni i wyrozumiali dość łatwo możemy zweryfikować po latach. Nie jest przypadkiem, że organizacja Świadków Jehowy w środowiskach niemal wszystkich chrześcijan, a także często wśród ludzi świeckich, uważana jest za szalenie autokratyczną i rządzącą swymi członkami bardzo surową ręką. Tysiące Świadków, którzy corocznie opuszczają szeregi Towarzystwa, w ogromnej większości potwierdzają tę opinię, w tym piszący ten artykuł.
Oczywiście nie należy za to winić szeregowych Świadków, a nawet tych, którzy pełnią znaczące stanowiska. Poznałem całe mnóstwo fantastycznych Świadków Jehowy i w mojej ocenie wielu z nich to gorliwe Boże dzieci. Winny jest system, który stworzono, a któremu początek w dużej mierze dał Joseph Franklin Rutherford, przekształcając łagodną i liberalną wspólnotę w autorytarną i surową machinę organizacyjną, przypominającą mocno świeckie korporacje.
Wracając do meritum, w dwóch wspomnianych powyżej artykułach Rutherford całkowicie odwrócił się od poglądu o jakiejkolwiek demokratycznej formie wyboru kogokolwiek na urzędy w zborach. Odtąd społeczności miały prawo jedynie do nominowania kandydatów, a samo mianowanie dokonywane było odgórnie przez Towarzystwo.
Tak więc wprowadzono pełną strukturę hierarchiczną, taką, jaka ma miejsce w Kościele Rzymskokatolickim. Jednocześnie po raz kolejny wezwano zbory do zaakceptowania rezolucji, która zwracała się z prośbą do centrali Towarzystwa, by te zorganizowało „kompanie” (czyli zbory) zgodnie z ideą Rutherforda. Poniżej tłumaczenie tej rezolucji:
„My, kompania ludu Bożego wybranego dla Jego imienia, a teraz w ……….. [tu nazwa miejscowości], uznajemy, że rząd Boży jest czystą teokracją i że Chrystus Jezus jest w świątyni i jest w pełni odpowiedzialny i kontroluje widzialną organizację Jehowy, jak również niewidzialną, i że „Towarzystwo” jest widzialnym przedstawicielem Pana na ziemi. Dlatego prosimy „Towarzystwo” o zorganizowanie naszej kompanii do służby i wyznaczenie dla niej różnych sług, abyśmy wszyscy mogli pracować razem w pokoju, sprawiedliwości, harmonii i całkowitej jedności. Załączamy tutaj listę nazwisk osób w tym towarzystwie, które wydają nam się w pełni dojrzałe i które w związku z tym wydają się najlepiej nadawać do obsadzenia odpowiednich stanowisk wyznaczonych do służby”1112.The Watchtower, June 15, 1938, s. 182, 183..
Po przyjęciu rezolucji, nad każdą kompanią (zborem) miał czuwać jeden „sługa kompanii” (company servant). Kompanie mogły być podzielone na „jednostki” (units), nad którymi nadzór sprawowałby mianowany „kapitan” (captain) lub „sługa jednostki” (unit servant)1213.The Watchtower, June 1, 1938, s. 169, p. 33, The Watchtower, June 15, 1938 s. 182, p. 15..
Powrót do przeszłości
Taka sytuacja jednoosobowego kierowania zborem trwała aż do roku 1971, kiedy to powrócono do poglądu, że słowo „starszy” oznacza jednak w Biblii nie tylko osobę dojrzałą duchową, lecz także urząd pasterza i nauczyciela w zborze. Przyznano również to, że w zborach czasów apostolskich funkcja przewodzenia lokalnym społecznościom przypisana była nie jednoosobowa, lecz kolegialna. Tak więc po kilkudziesięciu latach przerwy, w zborach Świadków Jehowy ponownie miały być powołane grona „starszych”, a także „sług pomocniczych”, bo taką właśnie nazwą zostali określeni dawni „diakoni”.
Całą historię związaną z dokonaną zmianą opisuje szczegółowo Raymond Franz, były członek Ciała Kierowniczego, w swej książce „Kryzys sumienia”. Zmiana rozpoczęła się od przygotowania przez niego artykułów dotyczących przydzielonych mu haseł „starszych mężczyzn” oraz „nadzorców”, mających być częścią podręcznika „Aid to Bible Understanding” wydanego przez Towarzystwo w roku 1971. Na skutek swoich badań Raymond Franz doszedł do wniosku, że model zarządzania w zborach wczesnochrześcijańskich był kolegialny i jednoosobowe kierownictwo preferowane do tej pory nie ma zupełnie umocowania w Piśmie Świętych. Z wynikami swych badań zapoznał Fredericka Franza, ówczesnego wiceprezesa Towarzystwa będącego jednocześnie głównym pisarzem w organizacji, oraz prezesa – Nathana Knorra. Początkowo spotkało się to z opozycją dwóch wymienionych wyżej urzędników, jednak po pewnym czasie przyjęli oni tezy zawarte w artykułach Raymonda Franza. Zmiany zostały formalnie zaprezentowane w podręczniku oraz na dorocznych kongresach Towarzystwa w 1971 roku i wprowadzone w czyn1314. Zob. szczegóły w: Raymond Franz, Kryzys sumienia, KONCEPT Design, s. 24-28..
Z jednej strony można więc się cieszyć, że powrócono do biblijnej nauki o konieczności istnienia w zborach urzędów „starszych” i „diakonów” (czy też „sług pomocniczych”, jak zaczęto ich nazywać, o tyle należy zwrócić uwagę, że co prawda przywrócono te urzędy, jednak nie powrócono to pierwotnej, kongregacjonalnej formuły funkcjonowania zarówno zborów, jak i „demokratycznej” formy wyboru „starszych” czy też „sług pomocniczych” na to zborowe stanowisko, tak jak to istniało w pierwotnych zborach Badaczy Pisma Świętego. Zbory w dalszym ciągu pozostały pod kontrolą centrali Towarzystwa (konkretnie: „Ciała Kierowniczego”), w której to kontroli istotną funkcję odgrywali „nadzorcy obwodu”. Od roku 2014 to właśnie oni mianują w zborach zarówno „starszych” jak i „sług pomocniczych”, nominowanych do tej służby przez lokalne grona „starszych”1415. Strażnica, 15 listopada 2014, s. 29.. Taka sytuacja trwa do dzisiaj.
W tym artykule zająłem się rysem historycznym tej całej kontrowersji, natomiast w drugiej części postaram się przedstawić biblijne argumenty dotyczące kwestii tego, w jaki sposób powinni być ustanawiani zborowi „starsi” oraz „diakoni”.
Obraz Drew Force z Pixabay