Raymond Franz [1. Pierwotnie tekst What is the Holy Spirit? był umieszczony na stronie prowadzonej przez Raymonda Franza Commentary Press. Obecnie nie mam dostępu do jego całej treści, pozostaje jedynie to tłumaczenie, dokonane swojego czasu przez Marka Boczkowskiego. Większe fragmenty przytoczonego eseju cytuje także Patrick Navas w swojej książce Divine Truth or Human Tradition?, s. 510-511.]

W rozprawach dotyczących tożsamości Ducha świętego, argumentacja obraca się głównie wokół kwestii jego osobowości lub powiązania z trójjedynym Bogiem. W niektórych trynitarnych opracowaniach wykorzystywany jest tekst z Dziejów 5:3,4, by ukazać, że Duch święty jest Bogiem. W Dziejach 5:3 o Ananiaszu i Safirze powiedziano, że okłamali „Ducha Świętego”, natomiast w wersecie 4 oznajmiono, iż skłamali „Bogu”. Ale te źródła po prostu ignorują wszystkie inne zawarte w Biblii przypadki, gdzie o pośrednikach mówi się jak gdyby w rzeczywistości wykonywała to sama osoba, która zleciła im dane zadanie. Pismo Święte wyraża się o Salomonie jako budowniczym świątyni, chociaż to samo Pismo wyraźnie ukazuje, że on sam nie budował jej, nie wykonał żadnej faktycznej pracy. Ale był to jego projekt, wykonany pod jego kierownictwem, dlatego też przypisuje się to jemu. Podobnie kłamstwo wobec Boga jest też kłamstwem wobec Jego ducha i vice versa. Niemniej nie oznacza to, że można traktować ich zamiennie. Czytamy, że „Bóg jest światłem”. Ale nie możemy powiedzieć, że „Światło jest Bogiem” (1 Jana 1:5). Czytamy także, że „Bóg jest miłością”, co nie znaczy, iż „Miłość jest Bogiem” (1 Jana 4:8). Księga Wyjścia 3:2-6 oznajmia, że „anioł Pański [Jehowy]” ukazał się Mojżeszowi płonącym krzewie. Jednakże w następnych wersetach stwierdzono, że z krzewu przemawiał do Mojżesza Bóg. Czy był to anioł Jehowa, to znaczy – Jehowa jest aniołem? A może był to po prostu anioł, którego Jehowa wykorzystał jako pośrednika? Który z nich? (Porównaj podobną kwestię w Rodzaju 16:7,10).

W sprawozdaniu Mateusza Jezus mówi do swoich przeciwników: „Jeśli ja wyganiam demony Duchem Bożym, tedy nadeszło do was Królestwo Boże” (Mat.12:28). Łukasz oddaje tą samą wypowiedź następująco: „Jeżeli natomiast Ja palcem Bożym wypędzam demony, zaiste przyszło już do was Królestwo Boże” (Łuk. 11:20). Jeśli Duch święty naprawdę byłby częścią trójjedynego Boga, współ-równym Ojcu, jak uważa się w teologii trynitarnej, to jak to możliwe, że Duch mógł być określony jako po prostu „palec” Boga?

Niekiedy cytuje się 1 Koryntian 12:11 oraz Hebrajczyków 2:4, aby ukazać, że Duch święty ma „wolę” lub „chęć”. Wyrażenie”jego wola” z Hebrajczyków 2:4 najwyraźniej odnosi się do woli Boga, wspomnianego na początku wersetu. Co do 1 Koryntian 12:11, możemy zwrot „jak Duch chce” porównać z wypowiedzią Jezusa do Nikodema, iż „wiatr wieje, dokąd chce” (Jana 3:8). Nie rozumiemy przecież przez to, że wiatr jest osobą.

Prawdą jest, że (na co niektórzy zwracają uwagę) o Duchu świętym powiedziano, iż przemawia, uczy, kieruje, bywa zasmucany itd., itp. Jednakże, każdy, kto czyta Biblię jako całość rozumie, że najzupełniej powszechne personifikowanie przedmiotów lub sił i obrazowe opisywanie ich w działaniu JAK GDYBY były osobami, chociaż nimi nie są. O pustyni, spieczonej ziemi i stepie powiedziano, że się weselą, radują i śpiewają (Izajasza 35:1,2), o ziemi i wzgórzach oznajmiono, że rozbrzmiewają śpiewem radości (Izajasza 49:13), rzeki klaszczą w swoje dłonie, a góry śpiewają razem w radości (Psalm 98:7,8), albo wprost przeciwnie – bramy Jerozolimy płaczą i jęczą, a splądrowane miasto siedzi na ziemi (Izajasza 3:26). Ponieważ Chrystus znał doskonale Pisma Hebrajskie, dlaczego mielibyśmy myśleć, że nie mógł posłużyć się on podobnymi wyrażeniami w swoich naukach?

W księdze Przysłów o mądrości powiedziano, jakby była kobietą, przy czym o personifikowanej mądrości powiedziano w wiele więcej niż o personifikowanym Duchu świętym. Stwierdzono na jej temat, że nie tylko mówi, ale także woła, podnosi swój głos, napomina ludzi, wygłasza swoje ostrzeżenia, gdyż chciała „wyjawić im swoje myśli, obwieścić im swoje słowa”, ale oni odtrącali ją, nie zważali na jej rady, odrzucali jej ostrzeżenia; śmieje się ona i szydzi z nich w czasie nadejścia niedoli (Przysłów 1:20-30). Strzeże ona także i zachowuje poszczególne osoby, może być kochana i szanowana (Przysłów 4:5,6,8,9). Ma usta, wargi, mieszka z roztropnością, udziela wiedzy, umie kochać i nienawidzić, posiada wnikliwość, zdrowy rozsądek, chodzi ścieżką sprawiedliwości, daje ludziom bogactwo, ma dom z drzwiami i bramami, w którym zabiła bydła, nakryła stół, ma córki lub służące, proponuje chleb i wino (Przysłów 8:1-21,34; 9:1-6). Trynitarze często sporządzają listę rzeczy mówiących o Duchu świętym, które – jak twierdzą – ukazują jego osobowość. Jednak lista związana z mądrością o wiele przewyższa taką listę.

Jest także oczywiste, że taki styl wypowiadania się, personifikowania, faktycznie był stosowany w czasach spisywania Pism Greckich, tak jak miało to miejsce w czasie sporządzania Pism Hebrajskich. Chociażby w Mateusza 11:19 oraz w Łukasza 7:35 czytamy, że „usprawiedliwiona została mądrość na podstawie swoich uczynków” i „usprawiedliwiona przez wszystkie dzieci swoje”, czyli zasadniczo ten sam typ języka, jaki znajdujemy w Przysłów. Trynitarze podają wiele wersetów mówiących o Duchu świętym, ale wydają się ignorować to, że nie tylko o Duchu świętym, ale też o krwi i wodzie powiedziano, iż świadczą one i są ze sobą zgodne (1 Jana 5:6,7). W Rzymian 10:6 oznajmiono, że „usprawiedliwienie, które jest z wiary, tak mówi”, a przecież usprawiedliwienie nie jest osobą. Właśnie dlatego nawet „Catholic Dictionary” mówi o wersetach tak często odnoszonych do demonstrowania osobowego Ducha świętego:

Większość tych miejsc nie dostarcza żadnego przekonywającego dowodu osobowości. (…) Nie możemy zapominać, że NT personifikuje zwykłe cechy charakteru, takie jak miłość (1 Kor. xiii:4) i grzech (Rzym. vii.11), ba, nawet abstrakcyjne i pozbawione życia rzeczy, takie jak prawo (Rzym. iii.19), woda i krew (1 Jn. v.8).

Zadajmy więc sobie pytanie, czym różni się mówienie o Duchu świętym jako „przewodniku” od mówienia o mądrości, że „napomina”, „strzeże” i „zachowuje”? Czym różni się mówienie o Duchu świętym, że może być „zasmucany” od mówienia o miłości, że jest „cierpliwa”, „dobrotliwa”, „nie obraża się” ani „nie daje się rozdrażnić”? Gdyby ktoś zapytał, jak można zasmucić coś niebędące osobą, musi zadać sobie podobne pytanie w jaki sposób coś niebędące osobą (miłość) może być cierpliwe, życzliwe, wstrzymujące się od urażania lub rozdrażnienia? Gdyby wyjątki mówiące o Duchu świętym rzeczywiście ukazywały jego osobowość, wtedy – idąc tym samym tokiem rozumowania – wyjątki mówiące o mądrości i miłości także wskazywałyby, że są one osobami. Co do tego, że duch bywa „zasmucony”, to czy sami nie mówimy o „urażonej dumie”? Właśnie dlatego niektórzy znajdują tak sporo wniosków przez pobieżne rozważania tematu.

W Jana 16:7 Jezus powiedział: „Lepiej dla was, że Ja odchodzę, bo jeślibym nie odszedł, Obrońca [lub „Wspomożyciel”, „Pocieszyciel”] nie przyszedłby do was, jeśli zaś odejdę, poślę Go do was” (Biblia poznańska). W różnych odniesieniach wobec Ducha świętego jako „wspomożyciela” lub „pocieszyciela” oraz w większości przekładów sprawozdań ewangelicznych występuje zaimek „on” i „jego”. Poza tym, grecki termin określający „wspomożyciela” lub „pocieszyciela” (paraclete) jest rodzaju męskiego i w każdym odniesieniu do niego zaimek musi być w rodzaju męskim. (Tak jak w języku hiszpańskim, gdzie, na przykład, ołówek (lapiz) jest rodzaju męskiego i zawsze wiąże się z zaimkiem rodzaju męskiego él, i porównywalnie „stół” (mesa) jest rodzaju żeńskiego wiąże się on z zaimkiem rodzaju żeńskiego ella). Dla kontrastu, grecki termin „duch” (pneuma) jest rodzaju nijakiego i zawsze związany z nim zaimek jest rodzaju nijakiego, nawet gdy odnosi się on do Ducha świętego.

Dlaczego Jezus powiedział, że korzystniejsze będzie, jeśli on odejdzie, a przyjdzie Duch świety? W pewnym komentarzu („The Expositor’s Bible Commentary”, Vol.9, strony 156, 157) poczyniono taką uwagę odnośnie Jana 16:7:

Jezus powiedział swoim uczniom, że jego oddzielenie od nich lezy w ich najlepszym interesie. Dopóki był on z nimi osobiście, jego praca była ograniczona do jednego miejsca; niemożliwe było też nawiązywanie kontaktu z nimi w jednakowym stopniu, o każdej porze i we wszystkich miejscach. Nadchodzący „Pocieszyciel” wyposażyłby ich do prowadzenia potężniejszej służby na szerszą skalę.

Jak wiemy, swoim wstąpieniem do nieba Jezus dał swoim naśladowcom „ufność, że wejdziemy do sanktuarium [Bożej obecności] dzięki krwi Jezusa – a to wejście poza zasłonę otworzył nam przez drogę nową i żywą, to jest przez ciało swoje”, i z tego powodu mając go za naszego arcykapłana „przystąpmy z czystymi sercami i pełnym zaufaniem” (Hebrajczyków 10:19-22, B.Poz). Podobnie, jako osobie panującej po prawicy Boga, została mu dana „wszelka władza na niebie i na ziemi” (Mateusza 28:18, B.Poz), dzięki której może wysyłać świętego Ducha Bożego w większej mierze ku swoim ziemskim sługom. Pięćdziesiąt dni po jego zmartwychwstaniu, kiedy na jego uczni został „wylany” Duch święty, Boża obecność i potęga została zademonstrowana z całą mocą (Dzieje Ap. rozdz. 2)

To, że coś niecielesnego może być nazywane „pocieszycielem” nie jest niczym niezwykłym, co widać z wcześniejszych przykładów. Tak grzech, jak i śmierć, a także miłościwa życzliwość Boża zostały opisane w Rzymian 5:14,17,21 oraz w 6:12 jako władcy „panujący” bądź „królujący” nad ludzkością (termin „panować” jest tłumaczeniem greckiego ebasileusen, który pochodzi od basileus, „król”).

Czym zatem jest Duch święty? Międzynarodowej sławy katolicki uczony i profesor Uniwersytetu w Tübingen w Niemczech, Hans Küng, odnosi się do Ducha świętego jako „niewidzialnej siły i mocy pochodzącej od Boga”. Jest to w pewnym sensie podobne do definicji, jaką podaje organizacja Strażnicy, mianowicie, że Duch święty jest „czynną mocą Bożą”. Jednakże błąd Strażnicy nie polega po prostu na określaniu, że Duch świętego nie jest osobą, ale na tym, że jest on zupełnie bezosobowy, przyrównując go nawet do bezosobowego prądu elektrycznego itp. Dla przykładu pogląd Künga, który mówi o Duchu jedynie jako o „niewidzialnej sile i mocy pochodzącej od Boga” wydaje się zbyt okrojony, by uchwycić pełne znaczenie Ducha. Wydaje się, że można tu posłużyć się paralelą do opisu Pawła, który mówi o nas, iż mamy „umysł Chrystusowy” (1 Koryntian 2:16). Każdy z nas odznacza się jakimś duchem, chociaż może się on ujawniać w różnych aspektach przy określonych okazjach, można mieć ducha pozytywnego lub negatywnego albo jeszcze innego. Ale zasadniczo okazywany przez nas duch jest odzwierciedleniem nas jako jednostek, tym, kim jesteśmy, czym jesteśmy wewnątrz. Nasz duch jest zatem niekiedy czymś bardzo osobistym w nas, chociaż on sam nie jest osobą. Tak samo jest z duchem Bożym lub z duchem Jego Syna (Rzymian 8:9). Możemy zrozumieć jak duch może mieć moc tylko poprzez rozważenie jak on oddziałuje na ludzi i jakiego oni ujawniają ducha. Dla zilustrowania – mogą oni być grupą osób, którzy dobrze się ze sobą czują, są tolerancyjni, mają wzgląd jeden na drugiego i tym samym żyją ze sobą w pokoju. Ale jeśli pośród nich znajdzie się osoba przejawiająca agresywnego, dogmatycznego, spornego i kłótliwego ducha, jest całkiem możliwe, że po pewnym czasie zaczęliby się oni ze sobą kłócić i spierać, z powodu zarażenia się duchem tamtego. Nie jest to nic namacalnego ani widocznego, jednak ma moc. Słusznie można to odnieść w przeciwną stronę. Grupa ludzi może czuć się słaba, niezdolna do wykonania jakiejś pracy z powodu negatywnego nastawienia – jednym słowem zniechęcona. Osoba ze zdrowym, pozytywnym duchem pojawiająca się między nimi mogłaby w krótkim czasie spowodować zakończenie ich marazmu, przez co nabiorą energii i siły do ponownego działania. Oczywista jest tutaj nie tylko moc, ale też fakt, że w każdym wypadku duch jest bardzo osobisty, nie dlatego, że jest osobą, ale ponieważ jest odzwierciedleniem każdej osoby i emanuje z niej.

W swoim miłosiernym braniu pod uwagę ludzkich słabości, Jehowa dostarczył pomocy wzmacniającej wiarę Izraelitów. Podczas ich wędrówki z Egiptu spowodował, że w dzień posuwał się przed nimi słup obłoku, a w nocy słup ognia (Wyjścia 13:21,22). Te widzialne rzeczy stanowiły dowód Bożej obecności będącej wśród nich. Gdy wniesiono przybytek, zstąpił na niego obłok i okrył go. Izraelici rozumieli także, że boskie światło skrzące się pomiędzy cherubinami na arce przymierza stojącej w oddzielonym Miejscu Najświętszym przybytku (a później w świątyni), oświetlało i symbolizowało Bożą obecność (1 Samuela 4:4; Psalm 80:1). Chrześcijanie nie posiadali ziemskiej świątyni, lecz sami stanowili świątynię Bożą, założoną na Jego Synu, jako kamieniu węgielnym (1 Koryntian 3:16,17; 2 Koryntian 6;16; Efezjan 2:21). Święty Duch Boży czynnie działał wśród nich i napełniając ich, kierował nimi i dawał możność działania. Wyrażenia takie, jak „Bóg pokoju niech będzie z wami wszystkimi” i „Bóg miłości i pokoju będzie z wami” (Rzymian15:33; Filipian 4:9 i 2 Koryntian 13:11), są niewątpliwie formami zastępczymi wyrazu pragnienia, by święty Duch Boży był z nimi. Dowodem bycia Boga „z nimi” nie jest już słup obłoku czy ognia, ale owoce, które wydaje w nich Duch Boży w ich codziennym życiu (Galatów 5:22-25). Oni „żyją według Ducha” i „kierują swoje myślenie ku sprawom Ducha”, okazując duchowe rozeznanie i „umysł Chrystusowy” (Rzymian 8:5,6; 1 Koryntian 2:14-16).

Ponieważ samo Pismo Święte nie odkrywa szczegółowej definicji, nie możemy udawać, że wiemy wszystko w tym zakresie. Wydaje się jednak oczywiste, że posiadanie ducha Bożego nie oznacza po prostu posiadania jakiejś niewidzialnej siły pobudzającej daną osobę, ale wynika ze stopnia, do jakiego ten ktoś pozostaje z Nim w harmonii, w jaki sposób myśli i czy czuje tak, jak On w różnych sprawach, do jakiego stopnia przyjmuje Jego punkt widzenia i czuje się pobudzony do działania w zgodzie z Jego własnymi motywacjami, czyli można się tu posłużyć wszelkimi terminami opisującymi siłę napędową współgrającą z Jego działaniami i spełnianiem Jego woli (porównaj wypowiedź Pawła w 1 Koryntian 5:3,4 i 2 Koryntian 11:4). „Motywacją” jest przede wszystkim miłość, która wyraziła się w wydaniu za nas Jego Syna, i która jest pierwszym składnikiem „owoców” Ducha Bożego, które opisano w Galatów 5:22. Widać więc wyraźnie, że nie jest to jedynie siła czy moc, która wydaje owoc miłości, radości, cierpliwości i temu podobnych przymiotów. Jest to raczej oddziaływanie, by być takim jak Bóg i nasze dochodzenie do znajomości i kochania Go, tak jak On to robi.

Źródło zdjęcia: Raymond Franz na licencji.

 

Zapisz się na newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowościach w serwisie Thaleia, zostaw nam swojego maila.