Pismo Święte jednoznacznie stwierdza, że Bóg jest istotą świętą i bezgrzeszną. Grzech jest na tyle obcy Bogu, iż z natury w ogóle nie podlega On żadnym pokusom w tym kierunku. Dla Boga zgrzeszenie jest tak samo niemożliwe jak unicestwienie samego siebie. Biblia przedstawia Jego świętość między innymi w następujący sposób:

Jk 1:13 (BT V)
13. Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi.

Równie dobitnie jest napisane, że nasz Pan, będąc na ziemi, był kuszony przez diabła (Mt 4:1-11). Mało tego, kuszenie było na tyle realne, że mogło zakończyć się dla Zbawiciela tragicznie:

Hbr 5:7 (BW)
7. Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany;

Pragnę zwrócić szczególną uwagę na ten fragment, ponieważ wynika z niego, iż skoro Pan Jezus zanosił „z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania” do Boga o wybawienie od śmierci, to znaczy, że takie realne niebezpieczeństwo owego niewybawienia od tejże śmierci istniało. I tylko swej bogobojności prowadzącej do bezgrzesznego życia Zbawiciel zawdzięcza to, że został wysłuchany. Innymi słowy, rzeczywiste pokusy Bożego Syna miały miejsce i mogły doprowadzić Go do upadku, gdyby okazał się nieposłuszny. To nie był zwykły teatr, lecz realny bój o zbawienie całego świata, ale też o własne wybawienie od śmierci. Bój, który mógł skończyć się źle i dla Bożego Syna i dla całej ludzkości, która w potencjalnej uległości pokusie mogłaby zostać stracona na zawsze. Na tym polegał cały dramat i ciężar odkupienia. Oczywiście jest to o tyle symptomatyczne, że trudno nam sobie wyobrazić Boga, który byłby w niebezpieczeństwie popełnienia grzechu i śmierci, ponieważ zupełnie nie jest podatny takim pokusom, jak już wcześniej list Jakuba o tym wspominał. Wydaje się więc, że powyższy fragment Biblii wskazuje na wyłączenie Jezusa z kategorii Bóstwa ewidentnie prezentując zupełnie inną potencjalną możliwość reakcji na pokusy Boga właśnie i Bożego Syna.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że trynitarianie próbują wyjaśnić wszystko posiadaniem przez Jezusa ludzkiej natury na ziemi, która miałaby być powodem Jego podatności na kuszenie. Jednakże, jak wielokrotnie wspomniano już wcześniej, doktryna trynitarna naucza o posiadaniu przez Jezusa nie tylko ludzkiej natury, lecz także boskiej, twierdząc dodatkowo, iż Pan Jezus był jedną jedyną osobą – osobą boską. Zakładanie więc, że kuszona była jedynie ludzka natura Zbawiciela jest dzieleniem Go na dwie osoby, z dwoma ośrodkami świadomości, które niezależnie od siebie mogą i nie mogą być kuszone. Z drugiej strony alternatywą pozostaje kuszenie Pana Jezusa jako osoby boskiej, choć posiadającej podwójną naturę. W tym przypadku jednak mamy do czynienia z kuszeniem do grzechu samego Boga, co jest z kolei sprzeczne z listem Jakuba 1:13. Wydaje się więc, że trynitarianie ponownie stają przed dwoma wyborami, które są sprzeczne z ich własną chrystologią. Albo Boży Syn jest osobą boską i jako jedna osoba boska jest kuszona albo jest kuszony jedynie jako człowiek, ale to z kolei implikuje Jego osobowość ludzką, którą wszak podobno nie jest.

Dodatkowo, jeśli założymy, iż jako Bóg kuszony być nie mógł, lecz jako człowiek mógł, to skoro istniała możliwość pokusy dla człowieka – Jezusa to również istniała możliwość upadku dla człowieka – Jezusa. Konsekwencje wynikające z tego rodzaju nauczania są druzgocące, ponieważ w przypadku hipotetycznego ulegnięcia grzechowi należałoby przyjąć, że Jezus – Bóg w dalszym ciągu istnieje jako „część” trójjedynego Boga, natomiast Jezus – człowiek doznaje drugiej śmierci (piekło/anihilacja) za ów hipotetyczny grzech! Biorąc dodatkowo pod uwagę to, że Pan Jezus jest jedną osobą, osobą boską, wypada zadać sobie pytanie, jak to jest, że jedna i ta sama osoba nie ma potencjalnej możliwości grzechu (jako Bóg) i zarazem ma potencjalną możliwość grzechu (jako człowiek)? Ponieważ apostoł Paweł twierdził jasno i stanowczo, iż mamy „unikać sprzecznych ze sobą twierdzeń, błędnej rzekomej nauki”,1 więc już choćby to doprowadza nas do odrzucenia konkluzji o prawdziwości chalcedońskiego nauczania o podwójnej naturze Bożego Syna. Po raz kolejny trynitarianizm okazuje się niespójny i sprzeczny sam z sobą.

Symptomatyczny jest także inny fragment z listu do Hebrajczyków:

Hbr 4:15 (Stern)
15. Bo nie takiego mamy kohena gadola, który nie jest w stanie rozumieć naszych słabości; bo pod każdym względem był kuszony tak jak my, różnica w tym jedynie, że nie grzeszył.

Jeśli prawdą byłoby to, że Pan Jezus posiadał oprócz ludzkiej także boską naturę, wówczas nie można byłoby powiedzieć, iż był „pod każdym względem kuszony tak jak my”, ponieważ my boskiej natury nie posiadamy. Niewątpliwie taka hipotetyczna boska natura w znacznym stopniu pomagałaby Jezusowi przetrwać i odeprzeć różnego rodzaju pokusy, ponieważ (przypomnijmy) dysponentem, zarówno boskiej, jak i ludzkiej natury byłaby jedna osoba z jednym ośrodkiem świadomości – boska osoba Syna. W takim przypadku tekst z Listu do Hebrajczyków staje się zupełnie nieadekwatny w stosunku do nas i do naszych doświadczeń z różnego rodzaju diabelskimi pokusami.

Przyjrzyjmy się jeszcze innemu, pokrewnemu tekstowi, również z Listu do Hebrajczyków:

Hbr 2:16-18 (UBG)
16. Bo zaiste nie przyjął2 natury aniołów, ale potomstwa Abrahama.
17. Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym najwyższym kapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu.
18. A że sam cierpiał, będąc kuszony, może dopomóc tym, którzy są w pokusach.

Ponownie wyrażona jest tutaj podobna do poprzedniej myśl – Pan Jezus musiał we wszystkim upodobnić się do ludzi, jeśli chodzi o udział w ich naturze. Problem w tym, że nie będąc osobą ludzką, ale boską po prostu tego nie uczynił. Zakładając, że Boży Syn, co prawda, posiada ludzką naturę, ale podmiotem działania i aktów woli jest boska osoba Syna, więc w żadnym przypadku nie możemy mówić o tym, że stał się On taki jak my, a my jesteśmy takim jak On. Trynitarna chrystologia demoluje całe piękno nauczania o człowieczeństwie Pana Jezusa i odbierając Mu ludzką osobowość w rzeczywistości niemal kompletnie niszczy cały dramatyzm Jego ludzkiej ofiary i wszystkiego co było z tym związane.

Skoro zacytowałem już wcześniej Hbr 5:7, warto także na koniec przyjrzeć się następnym wersetom, które brzmią następująco:

Hbr 5:8-9 (BW)
8. I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał,
9. A osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego

Wymowa tego fragmentu jest bardzo znacząca. Stwierdza się bowiem, iż Syn podlegał procesowi uczenia oraz doskonalenia.3 Zwłaszcza to drugie wyrażenie jest istotne bowiem trudno wyobrazić sobie Boga, który taki proces przechodzi. Trudno także powiedzieć, iż tenże proces dotyczy tylko ludzkiej natury Jezusa, skoro ta ludzka natura pozbawiona jest osobowości, a więc, co za tym idzie, również swej własnej ludzkiej, odrębnej od boskiej, świadomości.4 W rzeczy samej, czytając ewangeliczne opisy, trudno nie ulec wrażeniu, że to człowiek Jezus i Jego ludzka osoba właśnie są centrum działania oraz aktów woli.

Przypisy

1 1Tm 6:20.

2 Użyte tu greckie słowo epilambanomai moim zdaniem przybiera raczej znaczenie przyjęcia, wzięcia niż zainteresowania. Bardziej zgodne jest to ze znaczeniem słowa lambano, od którego wspomniany termin pochodzi. Podobnie oddaje to przekład Biblii Lubelskiej, Geneva Bible czy też King James Version.

3 W greckim oryginale brak jest słowa „pełnia”, które występuje w przekładzie BW. Tekst źródłowy zawiera termin teleiotheis, które oznacza „uczyniony doskonałym”. Ponieważ jest on szalenie niewygodny dla trynitarian, stąd w wielu trynitarnych przekładach zostaje po prostu przekręcony w taki sposób, by zmiękczył swą dość jednoznaczną wymowę. Przykładowo BT V oddaje to jako „a gdy wszystko wykonał” co jest kompletnym nieporozumieniem. Inne przekłady: „A gdy został doprowadzony do celu” (Stern), „Gdy zaś wykonał wszystko” (BL), „A poznawszy je tak doskonale” (BP).

4 Popularnym wyrażeniem wśród trynitarian jest stwierdzenie, iż Jezus jest/był w 100 procentach Bogiem i w 100 procentach człowiekiem. Jednak jest to sprzeczne z ich faktycznym pojmowaniem Chrystusa, ponieważ nie może być w 100 procentach człowiekiem ktoś, kto nie jest osobą ludzką.

Zapisz się na newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowościach w serwisie Thaleia, zostaw nam swojego maila.