Po opublikowaniu mojego artykułu dotyczącego konstrukcji dia + rzeczownik w genetivie bądź accusativie, pod facebookowym linkiem ukazało się kilka komentarzy dwóch przeciwników osobowej preegzystencji Pana Jezusa. Komentarze te usunąłem z przyczyn, które teraz chciałem wymienić.
Pierwsza z nich związana jest z osobami komentującymi. W zasadzie w obydwu przypadkach miałem do czynienia z byłymi chrześcijanami. W pierwszym – z kimś kto został panteistą oraz skierował się ku gnozie. W drugim – z człowiekiem odrzucającym prawdziwość zapisów biblijnych. Ta druga osoba, zaliczająca sama siebie do grona chrześcijan liberalnych, neguje między innymi historyczność zmartwychwstania Pana Jezusa nazywając go mitem konstytuującym pierwotną gminę chrześcijańską.
W związku z tym, że moja strona nie jest forum dyskusyjnym lecz prezentacją moich poglądów dotyczących spraw Bożych, nie chcę na niej tolerować osób, które w mojej opinii zaparły się wiary oraz nauk Pana. Niektórzy traktują chrześcijaństwo jak worek bez dna, w którym może znaleźć się każdy pogląd i każdy wyznawca, byle tylko Pan Jezus był dla niego kimś wyjątkowym. Choć zgadzam się z tym, że Biblia pozostawia wierzącym dużą wolność i swobodę w dochodzeniu do prawdy, tym niemniej są w niej istotne granice, których przekroczenie wyklucza kogoś z grona uczniów Pana. Wspominał o tym zarówno apostoł Paweł (Dz 20:29-30; 1Kor 15:17; 2Tm 2:16-18), apostoł Jan (2J 8-11), jak również sam Zbawiciel (Mt 7:15). W tym konkretnym przypadku rzecz nie dotyczy kwestii mało istotnych, ale fundamentów wiary chrześcijańskiej – odkupienia, zmartwychwstania Jezusa oraz wiarygodności Bożego Słowa.
Oczywiście, można mi zarzucić zapędy cenzorskie, jednak chciałbym mocno zaznaczyć, że jest to moja osobista strona i jej celem nie jest prowadzenie dyskusji. Każda osoba, która nie zgadza się z poglądami przedstawianymi na tej stronie ma szerokie spektrum do prezentowania swoich obiekcji. Są fora dyskusyjne do tego przeznaczone, są grupy dyskusyjne na Facebooku, jest także możliwość polemik na prowadzonych przez siebie witrynach. Internet sprawia, że skrytykować można publicznie każdego, jednak nie wszędzie. Twórcy stron czy portali decydują o ich charakterze i należy to uszanować. Ja ze swojej strony nie chcę, by poglądy które oceniam jako niebezpieczne dla duchowego życia moich sióstr i braci w Panu znajdowały tu swoich obrońców. To kwestia odpowiedzialności przed Panem.
Po drugie, jeśli Biblia jest zbiorem mitów do takiego stopnia, że można zanegować jej historyczną rzetelność a nawet historyczność realnego zmartwychwstania Chrystusa, to nie ma zupełnie żadnej wspólnej płaszczyzny do prowadzenia debaty na temat preegzystencji Syna Bożego, bo tak naprawdę zupełnie nie wiemy, czy Jezus z Nazaretu w ogóle istniał, oraz czy nauczał tego, co zawarte jest w Biblii. Jeśli bowiem nawet Jego zmartwychwstanie jest fikcją, to jaką mamy pewność, że Jego uczniowie pisali prawdę o Jego czynach i nauczaniu, skoro kłamali na temat zmartwychwstania? Jaki jest sens rozmawiać o tym, czego naucza Biblia, skoro kwestionuje się prawdziwość jej opisów? W takiej sytuacji zanegować można każdy argument opierający się na tej księdze. Co zatem ma być wspólnym fundamentem tego rodzaju rozmowy?
Zarzucono mi również przypisywanie socynianom niezgodnej z faktami interpretacji omawianych czterech fragmentów z konstrukcją dia+genetivus. Pogląd o rozumieniu tego wyrażenia jako „ze względu / z powodu” miał być bowiem obcy Braciom Polskim okresu socyniańskiego i pojawić się dopiero później. Tak więc można mówić, że wyznają go niektórzy ze współczesnych unitarian, jednak nie dawni socynianie.
Oczywiście takie terminy jak „arianie” czy „socynianie” są używane w polemice umownie – ten pierwszy na określenie unitarian wierzących w osobową preegzystencję Syna Bożego, ten drugi zaś w celu identyfikacji tych, którzy takowej się sprzeciwiają. Podobnie jak ci pierwsi różnią się zazwyczaj od pierwotnych „arian”, podobnie ci drudzy mogą różnić się od pierwotnych „socynian”. Pisząc więc o tym, że „socynianie” interpretują cztery podane przeze mnie fragmenty jako odnoszące się do racji a nie przyczyny czy też pośrednictwa, niekoniecznie miałem na myśli socynian żyjących w XVI wieku. Myślę, że jest to dla wszystkich oczywiste. Terminologia ta („socynianie” jako unitarianie odrzucający osobową preegzystencję Pana Jezusa) to nie jest jakiś mój osobisty wymysł. Pojawia się w literaturze dotyczącej tego przedmiotu, jak choćby w książce The Son of God. Trhee Views of the Identity of Jesus, która jest polemiką pomiędzy trzema przedstawicielami trzech różnych nurtów chrystologicznych, określanych w niej jako:
pogląd trynitarny (Charles Lee Irons),
pogląd ariański (Danny Andre Dixon),
pogląd socyniański (Dustin R. Smith).
Takiej właśnie terminologii będę konsekwentnie używał w swoich pracach.
W powyższym zarzucie mieści się jednak coś znacznie istotniejszego niż kwestia terminologii. O ile bowiem faktycznie część socynian tłumaczy konstrukcje dia+genetivus w J 1.3,10; Kol 1:15-16; 1Kor 8:6 jako „ze względu / z powodu”, o tyle inni przyznają, że chodzi tutaj o sprawstwo bądź pośrednictwo ale jedynie w odniesieniu do nowego stworzenia. Czy jednak taka interpretacja broni się w świetle kontekstu? Rozważmy to.
Pierwszy fragment znajduje się w Ewangelii Jana. Przytoczę go w trzech przekładach, które są reprezentatywne dla trynitarian, arian oraz socynian, właśnie w takiej kolejności. Interesujące nas zdania są pogrubione.
J 1:1-11 (BW)
1. Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
2. Ono było na początku u Boga.
3. Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
4. W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
5. A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
6. Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
7. Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
8. Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
9. Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
10. Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
11. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.J 1:1-11 (PNŚ)
1. Na początku był Słowo, a Słowo był u Boga i Słowo był bogiem.
2. Ten był na początku u Boga.
3. Wszystko zaczęło istnieć przez niego, a bez niego nic nie zaczęło istnieć. Tym, co zaczęło istnieć
4. poprzez niego, było życie, a życie było światłem ludzi.
5. I światło świeci w ciemności, a ciemność go nie przemogła.
6. Wystąpił człowiek posłany jako przedstawiciel Boga; miał na imię Jan.
7. Ten przyszedł na świadectwo, żeby świadczyć o świetle, tak by przez niego uwierzyli ludzie wszelkiego pokroju.
8. Nie on był tym światłem, ale miał świadczyć o tym świetle.
9. Prawdziwe światło, które oświetla człowieka każdego pokroju, miało właśnie przyjść na świat.
10. Był na świecie i świat zaczął istnieć przez niego, ale świat go nie poznał.
11. Przyszedł do własnego domu, ale jego własny lud go nie przyjął.J 1:1-11 (NTR)[1. Nowy Testament wydany przez Braci Polskich w Rakowie w 1606 r.]
1. Na początku była ona mowa, i ona mowa była u onego Boga, i Bogiem była ona mowa.
2. Ta była na początku u onego Boga.
3. Wszytkie rzeczy się przez nię sstały; i bez niej nie sstało się ani jedno, co się sstało.
4. W niej żywot był, a on żywot był światłością ludzką.
5. A ona światłość w ciemności świeci, a ciemność jej nie ogarnęła.
6. Był człowiek posłany od Boga, imię jemu Jan;
7. Ten przyszedł na świadectwo, aby świadczył o onej światłości, aby wszyscy uwierzyli przezeń.
8. Nie był on oną światłością, ale iżby świadczył o onej światłości;
9. Ona mowa była oną światłością prawdziwą, która oświeca wszelkiego człowieka, na świat przychodząca.
10. Na świecie była, i on świat przez nię się sstał; a on świat jej nie poznał.
11. Do własnych przyszła, a oni właśni jej nie przyjęli.
O ile arianie oraz trynitarianie utożsamiają Słowo/Logosa z Prologu Jana z osobą Syna Bożego, o tyle dla socynian słowem jest Boży plan, Boża idea. Ten Boży plan znalazł swoje najpełniejsze urzeczywistnienie w człowieku Jezusie Chrystusie. Świat wspomniany przez Jana rozumieją zazwyczaj jako nowe stworzenie (Ef 2:10) i nie podzielają poglądu, że dotyczy on fizycznego, „pierwszego” stworzenia.
Gdyby Jan zakończył swój Prolog na wersecie 9, to można byłoby takiej interpretacji bronić w miarę skutecznie, choć brak jest w kontekście przesłanek do tego, by wykluczyć z opisu „stare stworzenie”. Jednak wersety 10 oraz 11 nie pozwalają się zgodzić z rozumieniem socyniańskim. Czytamy tam bowiem, że ów świat, który powstał przez Słowo (w założeniu socynian: nowy świat, nowe stworzenie), tego Słowa nie przyjął i nie poznał. Jeśli przez nowe stworzenie rozumiemy ludzi odrodzonych z Ducha, to akurat oni przyjęli oraz poznali to Słowo oraz poznali to Słowo, o czym wersety 12 i 13 mówią wprost. Zacytuję poniżej wersety od 10 do 14, by można było jaśniej dostrzec kontrast pomiędzy tymi dwoma grupami ludzi:
J 1:10-13 (BW)
10. Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
11. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
12. Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego,
13. Którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
Trudno mi zrozumieć, jak tak oczywisty fragment można nie odnosić do fizycznego, a nie duchowego stworzenia. Gdyby nawet nie było żadnego innego wersetu potwierdzającego osobową preegzystencję Syna, to te wersety w zupełności mogłyby stanowić decydujący powód, by tę naukę przyjąć.
Przyjrzyjmy się drugiemu fragmentowi:
1Kor 8:4-6 (BW)
4. Co więc dotyczy spożywania mięsa, składanego w ofierze bałwanom, wiemy, że nie ma bożka na świecie i że nie ma żadnego innego boga, oprócz Jednego.
5. Bo chociaż nawet są tak zwani bogowie, czy to na niebie, czy na ziemi i dlatego jest wielu bogów i wielu panów,
6. Wszakże dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec, z którego pochodzi wszystko i dla którego istniejemy, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko istnieje i przez którego my także istniejemy.1Ko 8:4-6 (PNŚ)
4. A jeśli chodzi o jedzenie pokarmów ofiarowanych bożkom, wiemy, że bożek jest nicością na świecie i że nie ma innego Boga oprócz jednego.
5. Bo chociaż są tacy, których zwą „bogami”, czy to w niebie, czy na ziemi, jako że jest wielu „bogów” i wielu „panów”,
6. dla nas wszakże jest jeden Bóg, Ojciec, z którego jest wszystko, a my dla niego; i jeden jest Pan, Jezus Chrystus, przez którego jest wszystko i my przez niego.1Kor 8:4-6 (NTR)
4. O jedzeniu tedy rzeczy bałwanom ofiarowanych, wiemy iż nic nie jest bałwan na świecie, a iż żaden Bóg inszy nie jest, jedno jeden.
5. Abowiem choć są które zowią Bogami, choć w niebie, choć na ziemi; (jakoż jest Bogów wiele, i Panów wiele.)
6. Ale u nas jeden jest Bóg on Ociec, z którego one wszystkie rzeczy, a my ku niemu; i jeden pan Jezus Christus, przez którego one wszystkie rzeczy, a my przezeń.
Owszem, można się zgodzić z tym, że adresatami słów: “przez którego my także istniejemy” są ludzie odrodzeni. To najbardziej naturalne rozumienie tego fragmentu. Jednak trudno dostrzec ideę nowego stworzenia w poprzedzającej frazie: “przez którego wszystko istnieje”. Gdyby to przyjąć, to mielibyśmy do czynienia z tautologią.
Dużo bardziej naturalnym oraz intuicyjnym jest rozumienie tego fragmentu jako nauczającego, że przez pośrednictwo Chrystusa istnieje wszystko (fizyczny wszechświat), a także my (odrodzeni wierzący). Teza, że we frazie “przez którego wszystko istnieje” mowa jest również o nowym stworzeniu absolutnie nie wynika z kontekstu. Została po prostu wczytana do tego fragmentu na podstawie założenia, że osobowej preegzystencji nie ma, więc w związku z tym trzeba go jakoś zinterpretować.
Nie pomaga tu powoływanie się socynian na analogię z Ef 2:9. Takiej analogii po prostu nie ma, ponieważ w tym ostatnim tekście ewidentnie kontekst wskazuje na to, że chodzi o nowe stworzenie i tylko o nie. W przypadku 1Kor 8:4-6 taka sytuacja nie ma miejsca.
Kol 1:15-17 (BW)
15. On jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wszelkiego stworzenia,
16. Ponieważ w nim zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, rzeczy widzialne i niewidzialne, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności; wszystko przez niego i d1a niego zostało stworzone.
17. On też jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko na nim jest ugruntowane.Kol 1:15-17 (PNŚ)
15. On jest obrazem niewidzialnego Boga, pierworodnym wszelkiego stworzenia;
16. bo za jego pośrednictwem zostało stworzone wszystko inne w niebiosach i na ziemi, co widzialne i co niewidzialne — czy to trony, czy zwierzchnictwa, czy rządy, czy władze. Wszystko inne zostało stworzone poprzez niego i dla niego.
17. On też jest przed wszystkim innym i za jego pośrednictwem wszystko inne zostało powołane do istnienia.Kol 1:15-17 (NTR)
15. Który jest wyobrażeniem onego Boga niewidzialnego, pierworodnym wszego stworzenia;
16. Iż w nim stworzone są wszytkie rzeczy one na niebiesiech i one na ziemi, widzialne, i niewidzialne; choć Throny, choć Państwa, choć Księstwa, choć zwierzchności; one wszytkie rzeczy przezeń, i ku niemu stworzone są;
17. A sam jest przed wszytkimi, a wszytkie w nim stanęły.
To trzeci, ostatni fragment, który będziemy rozważać. Trudno mi doprawdy pojąć dlaczego „wszelkie stworzenie” z wersetu 15 mielibyśmy rozumieć jako „wszelkie nowe stworzenie”. Nic, absolutnie nic nie wskazuje na to, że taka miałaby być myśl apostoła Pawła. Chodzi po prostu o to, że Syn Boży jest pierworodnym wszelkiego stworzenia, a więc pierwszym powołanym do istnienia spośród wszelkich rozumnych istnień we wszechświecie. Potwierdza to werset 16, który wprost stwierdza, że wszystko na ziemi i niebie powstało przez Niego i dla Niego.
Oczywiście, zdarza się czasami w Piśmie, że greckie słowo pas („wszystko”) nie oznacza wszystkiego w sensie absolutnym. Jednak takie znaczenie musi wynikać z kontekstu – bliższego bądź dalszego. W naszym przypadku brak jest po prostu podstaw do tego, by przyjąć takie właśnie, ograniczone, jego rozumienie. Nie pozwala na to zwykła intelektualna uczciwość.
Jak wspominałem już wielokrotnie, cała socyniańska argumentacja wynika nie tyle z samego tekstu biblijnego ile z przyjętych wcześniej założeń. Ponieważ zrozumienie przemiany natur Syna Bożego sprawia nam intelektualną trudność, więc odrzucono taką możliwość a priori. Stąd bierze się tak częste przekręcanie oczywistych dla obiektywnego czytelnika świadectw biblijnych wskazujących na przedludzkie istnienie Syna.
Podsumowując całą sprawę, sądzę, że argument wskazujący na pośrednictwo bądź przyczynowość rzeczownika występującego w konstrukcji dia+genetivus w dalszym ciągu może być uważany jako bardzo silny. Trudno go obalić ze względu na mocne poparcie słownikowe. Natomiast próba interpretacji fragmentów, w których on występuje, jako odnosząca się jedynie do nowego stworzenia jest bardzo słabo, jeśli w ogóle, umocowana w kontekście. Ostatecznym „gwoździem do trumny” dla tej idei, jest w mojej opinii świadectwo apostoła Jana zanotowane w J 1:10-11, które w sposób oczywisty zaprzecza możliwości odniesienia idei pośrednictwa jedynie do nowego stworzenia.
Photo by Danylo Suprun on Unsplash
0 komentarzy