Sobór w Chalcedonie był ostatnim z czterech soborów chrystologicznych. Podkreślenie jedności podmiotu Bożego Syna doprowadziło niektórych do wniosku, iż skoro jest On jedną osobą, zatem jest też jedną naturą – boską.1 Natura ludzka miała się „roztopić w Bóstwie, jak kropla miodu w morzu”.2 Okazało się, że nauka ta, głoszona pierwotnie przez Eutychesa, miała także swoich innych popleczników a nawet znalazła poparcie na synodzie, który został zwołany do Efezu w roku 449. Swoją drogą, przetrwała nawet do czasów dzisiejszych, a jej wyznawców zwie się monofizytami. Jednakże oprócz zwolenników, miała też dużo liczniejsze grono przeciwników, a ostatecznie została potępiona na zwołanym w Chalcedonie soborze, który odbył się w 451 roku, w obecności około 600 biskupów. Jest to ostatni wielki sobór, który zajmuje się głównie sprawami trynitarnymi bądź chrystologicznymi, i w zasadzie na tym soborze możemy zaobserwować decydujący etap definiowania i zamykania w ortodoksyjne „opakowanie” kwestii będących przedmiotem naszych rozważań.
Sobór potwierdza ustalenia dogmatyczne Nicei, Konstantynopola oraz Efezu. Podkreślając swoją wierność postanowionym tam orzeczeniom, zajmuje także stanowisko w sprawie będącej przedmiotem obecnego sporu. Oto fragment jego ustaleń:
„Święty synod sprzeciwia się tym, którzy próbują dzielić tajemnicę ekonomii zbawienia na dwóch Synów, wyklucza ze świętych zgromadzeń tych, którzy ośmielają się twierdzić, że Boskość Jednorodzonego podlega cierpieniu, przeciwstawia się tym, którzy wymyślają pomieszanie lub zmieszanie dwóch natur w Chrystusie. Wypędza tych, którzy mówią niedorzeczności, twierdząc, że postać sługi, wzięta przez Chrystusa od nas, jest natury niebiańskiej albo jeszcze innej. Wyłącza w końcu tych, którzy wymyślili bajkę, jakoby przed zjednoczeniem były w Panu dwie natury, a po zjednoczeniu tylko jedna.
Zgodnie ze świętymi Ojcami, wszyscy jednomyślnie uczymy wyznawać, że jest jeden i ten sam Syn, Pan nasz Jezus Chrystus, doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, złożony z duszy rozumnej i ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa i współistotny nam co do człowieczeństwa, 'we wszystkim nam podobny oprócz grzechu’, przed wiekami zrodzony z Ojca co do Boskości, w ostatnich czasach narodził się co do człowieczeństwa z Maryi Dziewicy, Matki Bożej, dla nas i dla naszego zbawienia. Jednego i tego samego Chrystusa Pana, Syna Jednorodzonego, należy wyznawać w dwóch naturach: bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączania. Nigdy nie zanikła różnica natur przez ich zjednoczenie, ale zostały zachowane cechy właściwe obu natur, które się spotkały, aby utworzyć jedną osobę i jedną hipostazę. Nie wolno dzielić Go na dwie osoby ani rozróżniać w Nim dwóch osób, ponieważ jeden i ten sam jest Syn, Jednorodzony, Bóg, Słowo i Pan Jezus Chrystus, zgodnie z tym, co niegdyś głosili o Nim Prorocy, o czym sam Jezus Chrystus nas pouczył i co przekazał na Symbol Ojców.”3
Zwraca uwagę poczwórne negatywne dookreślenie tego, czym nie jest złączenie dwóch natur w jednej osobie Chrystusa, które później, w 553 roku na II soborze konstantynopopolitańskim, zostanie nazwane „unią hipostatyczną”. Owe dwie natury w Jezusie należy pojmować:
bez zmieszania – nie powstała nowa, hybrydowa natura.
bez zmiany – nie nastąpiła przemiana natur.
bez podzielenia – nie ma dwóch osób w Chrystusie.
bez rozłączania – dwie natury na zawsze będą obecne w Chrystusie.
Tak więc tajemnica się dokonała – Bóg został zdefiniowany jako jedna istota/natura egzystująca w trzech osobach/hipostazach, równych w boskości, wieczności, chwale, potędze i majestacie. Jedna z osób Trójcy (Logos, Syn) wcieliła się w człowieka, dodając do swej boskiej, niezmiennej natury, naturę ludzką – z ciałem, duszą i inteligencją jej przypisaną. Ta dodatkowa natura nie wymieszała się z naturą boską, lecz pozostała od niej odrębna. Nie zastąpiła też natury boskiej, ani nie sprawiła, że Syn Boży stał się dwiema osobami, dwoma podmiotami z dwoma ośrodkami świadomości. Był On i jest jedną osobą – osobą boską, nie będąc osobą ludzką, posiadając jednak ludzką rozumną duszę oraz inteligencję, a także dwie wole – boską i ludzką, przynależne swym dwóm naturom.4 Te dwie natury na zawsze będą już przynależne Synowi Bożemu – jednej, boskiej osobie, od momentu wcielenia wiecznie egzystującej w owych dwóch naturach – boskiej oraz ludzkiej. Tak więc nauka o Trójcy nie dość, że spowodowała powstanie niezrozumiałego, nie nauczanego explicite w Biblii dogmatu, to jeszcze dodała do tego podobną w swej istocie chrystologiczną naukę, w równym stopniu niezrozumiałą i równie trudno dostrzegalną w tekstach Starego oraz Nowego Testamentu. Podobno jedno z żydowskich przysłów powiada, że jeśli zapnie się pierwszy guzik w płaszczu w niewłaściwy sposób, to bez względu na późniejsze wysiłki, nie da się zapiąć owego płaszcza poprawnie. Sądzę, że podobny przypadek mamy z nauką o Trójcy oraz trynitarną chrystologią. Utożsamienie Bożego Syna z Bogiem JHWH i przypisanie Mu równości ontycznej z Ojcem doprowadziło do powstania doktryny, którą trudno znaleźć w Biblii i trudno wyznawać nie narażając się na zarzut nauczania „sprzecznych z sobą twierdzeń”, przed czym ostrzegał nas apostoł Paweł (1Tm 6:20).
Przypisy
1 Co ciekawe, twierdzili tak przeciwnicy Nestoriusza. Sam zresztą Cyryl ułatwił im zadanie pisząc o „jedności natury” wcielonego Bożego Syna – zob. J. Dupuis, Wprowadzenie do chrystologii, str. 118, 119.
2 G.L. Muller, Chrystologia – nauka o Jezusie Chrystusie, str. 359.
3 A. Baron, H. Pietras (red.), Dokumenty Soborów Powszechnych, T. 1, str. 221, 222.
4 Naukę o dwóch wolach przyjęto na III Soborze Konstantypolitańskim w latach 680-681. Zob. A. Baron, H. Pietras (red.), Dokumenty Soborów Powszechnych, T. 1, str. 319.