Niemal od początku jednym z argumentów przedstawianych przez ariańskich unitarian podkreślających brak wieczności Syna było określanie Go jako μονογενὴς monogenes, co zazwyczaj w polskich przekładach oddawane jest jako „jednorodzony”. Jednym z najbardziej znanych fragmentów Pisma, które o tym wspomina jest poniższy werset:
J 3:16 (BW)
16. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.
Ariańska linia rozumowania jest oczywista i omawiana już wcześniej – słowo “jednorodzony” niesie z sobą informację o byciu czyimś potomkiem – jedynym bądź jedynym w swoim rodzaju. A skoro potomkiem, to kimś kto miał początek istnienia, kto został zrodzony jako jedyny bądź jedyny w swoim rodzaju. Te wnioski są dla trynitarian naturalnie niewygodne, dlatego niektórzy z nich zaprzeczają poprawności tłumaczenia monogenes jako „jednorodzony”. Ciekawie na ten temat wypowiada się protestancki uczony, Robert Countess. Komentując wypowiedź J.O. Buswella postulującego rozumienie monogenes w oderwaniu od jakichkolwiek konotacji z pochodzeniem oraz negującego w ogóle jakiekolwiek zrodzenie Syna przez Ojca, pisze on co następuje:
„Jego sugestia, by teza o wiecznym zradzaniu Syna i wiecznym pochodzeniu Ducha była całkowicie zaniechana, brzmi rewolucyjnie. Buswell mocno jednak przy tym podkreślał, że odrzucenie tej tezy nie jest odrzuceniem absolutnej zasadniczej równości pomiędzy Ojcem i Synem, a raczej ta równość uwydatnia się przez owo odrzucenie. Jego zdaniem ortodoksyjni chrześcijanie, zgadzając się z opinią dość powszechną w historii Kościoła, że monogenes znaczy ‘jednorodzony’, pośrednio wsparli sprawę subordynacjonistów, którymi są również Świadkowie Jehowy. Autor niniejszej pracy wysnuwa z tego wniosek, iż poprzez zaprzeczenie twierdzeniu, że monogenes znaczy ‘jednorodzony’, uwypukleniu ulega wieczność Syna, a Świadkowie tracą jeden z filarów swojej ariańskiej budowli”. Uważne studia leksykograficzne dowodzą, że monogenes wywodzi się nie od gennao, ale od genos, które znaczy ‘rodzaj’ lub ‘klasa’. 1
Między innymi dlatego w niektórych trynitarnych tłumaczeniach spotyka się J 3:16 w następujących wersjach:
J 3:16 (Stern)
Bo Bóg tak ukochał świat, że dał swego jedynego i niepowtarzalnego w swoim rodzaju Syna, aby każdy, kto pokłada w nim ufność, miał życie wieczne, nie doznał zaś zupełnej zagłady.
Tak więc Syn już nie jest „jednorodzony” (co sugeruje pochodzenie i początek istnienia) lecz jest bytem jedynego, niepowtarzalnego rodzaju.
Teza ta rodzi jednak pewne wątpliwości. Można przyjąć za prawdę, że nazwa monogenes2 spaja w sobie słowa monos („jedyny”) oraz genos („rodzaj”), choć ks. Popowski łączy monogenes ze złożeniem monos („jedyny”) oraz ginomai (m.in. „stawać się”, „powstawać”, „rodzić się”) i tłumaczy jako „jednorodzony, jedyny”.3 Jest także prawdą, że większa część współczesnych uczonych przychyla się do innego rozumienia monogenes niż „jednorodzony”.4 Jednakże są też tacy, których zdanie jest wprost przeciwne, jak choćby Charles K. Barrett5 czy też John V. Dahms. Ten ostatni, powołując się na analizę pism Jana a także Filona, Justyna i Tertuliana wprost pisze, że gdy monogenes jest używany w kontekście osób, to zawiera ideę pochodzenia i powinien być oddawany jako „jednorodzony”.6
Pomimo tego, że drugi składnik w postaci -genes sam w sobie może faktycznie nie budzić skojarzenia ze zrodzeniem, jednakże jego występowanie w podobnych złożeniach w dawnej literaturze wskazuje, że takie znaczenie również może posiadać. Jako przykłady, cytowany już John V. Dahms, wymienia między innymi słowa takie jak: gegenes („narodzony z ziemi”) czy też eugenes („dobrze/szlachetnie urodzony”) a inny uczony, Gerard Pendrick7 dodaje do nich także aithregenes („zrodzony w jasnym niebie”) czy też palaigenes („urodzony dawno temu”).8
Na temat znaczenia tego słowa ciekawie wypowiada się także Murray J. Harris. W swej znanej książce Jesus as God pisze on następujące słowa:
„Z drugiej strony, jeśli pierwszym składnikiem w złożeniu z -genes jest przysłówek, pokazana jest w ten sposób natura pochodzenia (stąd eugenes, „szlachetnego pochodzenia”) (F. Buchsel, TDNT 4:738). Przymiotnik monogenes należy właśnie do tej kategorii. Znaczy on „wyjątkowego/jedynego pochodzenia” odnosząc się do jedynego dziecka w rodzinie, które to znaczenie jest potwierdzone w świeckiej, greckiej literaturze, Septuagincie oraz innych żydowskich pismach, a także w Nowym Testamencie”9
W dalszej części, negując prawidłowość oddania monogenes jako „wyjątkowy” bądź „jedyny w swym rodzaju” w kontekście tytułu przysługującego Bożemu Synowi, konkluduje:
„To, iż monogenes w przypadku zastosowania do nieosobowych przedmiotów może nieść z sobą znaczenie ‘wyjątkowego’, nie ulega żadnej wątpliwości. Lecz to, że jest to jego główny i podstawowy sens nie jest już tak oczywiste […] Z pewnością zastosowane przez Jana połączenie monogenes i hyios wskazuje, że nacisk nie jest położony na osobową wyjątkowość Jezusa w sobie samym, lecz na jego ‘wyjątkowe pochodzenie’ jako Bożego Syna”10
Z przytoczonych cytatów widać więc, że choć dla Harrisa monogenes nie zawiera w sobie ściśle idei zrodzenia, to jednak jego zdaniem, znaczenie terminu powiązane jest z pochodzeniem. To ostatnie zaś w pewien sposób zrodzenie sugeruje. Tak więc z semantycznego punktu widzenia sytuacja nie jest na tyle oczywista jak chcieliby dzisiejsi przeciwnicy tradycyjnego spojrzenia na omawiane przez nas słowo.
Warto także zastanowić się nad następującym pytaniem: skoro monogenes nie powinno się oddawać jako „jednorodzony”, to dlaczego chrześcijanie pierwszych wieków, dla których wszak greka była językiem wyssanym z mlekiem matki, często rozumieli je właśnie w znaczeniu „jednorodzonego”, co przyznaje nawet sam Countess? Czyżby nie pojmowali we właściwy sposób języka, którym się na co dzień posługiwali? Dlaczego część z nich tłumaczy greckie monogenes na łacińskie unigenitus („jednorodzony”)11 a nie unicus („jedyny”)? Odpowiedź wydaje się oczywista i świadczy o tym, że rozumienie monogenes jako „jednorodzonego” było w tym środowisku rozpowszechnione. Nie zawsze bowiem jest tak, że słowo złożone odpowiada dokładnie sumie znaczeń dwóch swoich składników. Z taką sytuacją możemy mieć do czynienia w przypadku omawianego monogenes. Ponownie zacytuję tutaj Harrisa:
„Etymologicznie monogenes nie jest powiązany ze zrodzeniem (gennasthai) lecz z istnieniem (gignesthai). Jednakże nie jest dziwne, że wkrótce zyskało ono odcień znaczeniowy „zrodzenia” lub „pochodzenia” ponieważ w 1 Jana 5:1812 Chrystus opisany jako ho gennetheis ek tou Theou. I rzeczywiście, Aleksander z Aleksandrii oraz antiocheńczycy rozumieli (ho) monogenes theos jako odnoszące się do wyjątkowości zrodzenia Syna przez Ojca”.13
Jeśli tak faktycznie było, to należy wnosić, że chrześcijanie czytając fragmenty podobne do J 3:16 mieli w swoich umysłach dość silne przeświadczenie o tym, że Syn został w jakiś szczególny i wyjątkowy sposób przez Ojca zrodzony. Nie jest to zresztą nic dziwnego ponieważ taką naukę w IV wieku wyznawali zarówno arianie jak i nicejczycy, co znalazło wszak swój wyraz w ich wyznaniach wiary. W tym ostatnim kontekście dość dziwna wydaje się więc tendencja niektórych dzisiejszych apologetów trynitarnych do kwestionowania prawdziwości oddania monogenes jako „jednorodzony”, z wyraźnie przy tym zaznaczaną niechęcią do samej idei zrodzenia jako takiej. Z drugiej jednak strony, ich opór, choć sprzeczny z tak często miłowaną przez nich całą nicejską tradycją, staje się zupełnie zrozumiały gdy się dostrzeże, że kryje się za nim intuicyjne przeświadczenie o niebezpieczeństwie wynikającym z „tradycyjnego” odczytania terminu monogenes.14 Mocno sugeruje ono bowiem zapoczątkowanie egzystencji Syna i Jego „zaprzyczynowienie” w jakimś innym, zewnętrznym bycie, co oczywiście jest niszczycielskiej do całej misternie tkanej doktryny trynitarnej.
Przypisy
1 R.H. Countess, Błędy doktryny Świadków Jehowy, str. 117, 118.
2 Słowo to występuje 9 razy w NT i oddawane jest w najpopularniejszej polskiej BW niejednorodnie. Czytelnik sam może prześledzić te translacje w wersetach: Łk 7:12; 8:42; 9:38; J 1:14, 18; 3:16, 18; 1J 4:9; Hbr 11:17)
3 R. Popowski, Wielki słownik grecko-polski Nowego Testamentu, str. 108, 403.
4 Preferowane oddania to „jedyny”, „jedynak”, „wyjątkowy”, „jedyny w swoim rodzaju”.
5 Zob. C.L. Irons, D.A. Dixon, D.R. Smith, The Son of God, str. 138.
6 Cyt. za: G. Stafford, Jehovah’s Witnesses Defended. An Answer to Scholars and Critics, Second Edition, str. 356, 357.
7 Swoją drogą, przeciwnik rozumienia monogenes jako jednorodzony.
8 Cyt. za: G. Stafford, Jehovah’s Witnesses Defended. An Answer to Scholars and Critics, Second Edition, str. 357.
9 M.J. Harris, Jesus as God, str. 84.
10 Tamże, str. 85.
11 Między innymi czyni tak łacińska Vulgata. Wśród tłumaczących w taki sposób Greg Stafford oprócz Hieronima wymienia także Hilarego z Poitiers. Zob. G. Stafford, Jehovah’s Witnesses Defended. An Answer to Scholars and Critics, Second Edition, str. 360.
12 Cytowany przez Harrisa werset w tłumaczeniu Biblii Warszawskiej brzmi: „… Ten, który z Boga został zrodzony, strzeże go…” i faktem jest, że trudno nie odnieść wrażenia, iż naucza on o zrodzonym Bożym Synu. Mogło to być doskonałym punktem wyjścia do nauczania o „jednorodzoności” Pana Jezusa
13 M.J. Harris, Jesus as God, str. 86 (tłum. własne).
14 Swoją drogą, skoro „tradycyjne” rozumienie tego terminu jest tak niewygodne dla dzisiejszych trynitarian, to powinno było być również takie samo dla nicejczyków prowadzących spór z arianami. Jednak to „błędne” znaczenie monogenes nigdy nie zostało przez tych pierwszych zakwestionowane.