Kastelion

Nie będę przytaczał wersetów, wskazujących na to, że sam Jezus oraz jego uczniowie uważali, iż jest on drugi po Ojcu, Bogu Wszechmogącym. Skupię się natomiast na tych fragmentach Pisma, które według zwolenników Trójcy, mają dowodzić prawdziwości tej doktryny.

Poniżej zamieszczam dwa fragmenty listów oraz pełną treść wykładu J.F. McGratha, które przetłumaczyłem z języka angielskiego. Kilka lat temu zapisałem się na listę dyskusyjną dotyczącą pism św. Jana. Między innymi pojawił się tam także problem wersetu z Ew. Jana 8:58. Właśnie wtedy z listu J.F. McGratha dowiedziałem się, że Imię Boga (JHWH) przypisywano także m.in. Mojżeszowi. Listy te wówczas zachowałem i zabierając się do pisania niniejszego opracowania, odszukałem je i poniżej zamieszczam ich fragmenty. Postanowiłem także sprawdzić w internecie, czy przypadkiem nie znajdują się tam inne ciekawe materiały tego samego autora. W ten sposób trafiłem na artykuł dotyczący monoteizmu w Ew. Jana. Wydał mi się on na tyle interesujący, że postanowiłem go tutaj zamieścić w całości.

Date: 8.01.1996r
From: J F McGrath
Subject: Boskość Chrystusa
To: Wszystkich subskrybentów listy

Przepraszam, że nie włączyłem się wcześniej do ostatnich dyskusji, ale byłem na wakacjach. Dyskusja jest interesująca i dlatego zdecydowałem się dorzucić do niej także moje „dwa grosze”;.
Zauważyłem, że nikt nie wspomniał nic o związanej z tematem dyskusji żydowskiej literaturze z okresu międzytestamentowego oraz z pierwszego wieku. Godne uwagi jest to, że w pismach Filona i gdzie indziej można znaleźć fragmenty, w których Mojżeszowi nadaje się imię Boga („Ja jestem”) i nazywa się go „Bóg i Pan”, którego Bóg posłał jako objawiciela, opisywanego w sposób podobny do języka i obrazów używanych przez Jana. Z tej przyczyny część uczonych doszła do wniosku, że głównym celem Jana było przedstawienie Chrystusa jako prawdziwego objawiciela większego od Mojżesza.
Jestem poświęconym Chrześcijaninem i nie lubię nie zgadzać się z tradycyjnymi chrześcijańskimi doktrynami i poglądami. Jednak muszę przyznać, że nie wydaje mi się, by Jan mógł przywiązywać do swoich słów aż takie znaczenie, jakie im się nadaje. Wierzę, że miał miejsce rozwój doktryny, który nie zakończył się z momentem spisania kanonu [Nowego Testamentu], ale trwał dalej przez następne wieki, w których sformułowano creda wiary. Jan poszedł znacznie dalej od Pawła w opisywaniu boskości Jezusa, ale i u Jana – muszę to przyznać – Chrystus/Słowo jest także podporządkowany Ojcu, którego sam osobiście nazywa „jedynym prawdziwym Bogiem”. Myślę, że byłoby intelektualną i duchową nieuczciwością tak po prostu „przeinterpretować” takie teksty. Nie wydaje mi się, żeby Jan już wtedy doszedł do poglądów nicejskiej ortodoksji. Dla Jana, Jezus posiadał imię Boże, ponieważ Ojciec użyczył mu go, i jest czczony obok Ojca nie na podstawie odwiecznego prawa, ale dlatego, ponieważ taka jest wola Ojca. Dla pełniejszego zapoznania się z tym tematem zobacz artykuł C.K. Barretta pt. „Subordinationist Christology in the Fourth Gospel”. Interesującym jest fakt, że obecnie coraz więcej uczonych odczytuje Ewangelię Jana znacznie bliżej chrystologii judeochrześcijańskiej niż to miało miejsce do tej pory (R.H.Fuller, C.H.Talbert, F.Watson).

James F. McGrath
Department of Theology
University of Durham
England

Date: 11.01.1996r
From: J F McGrath
Subject: Cuda w Ew. Jana (głównie)
To: Wszystkich subskrybentów listy

Na początek … chciałbym podać do wiadomości Johna Cordaro (oraz każdego, kto byłby tym zainteresowany) gdzie można znaleźć odnośniki na temat przytoczonych przeze mnie informacji o Mojżeszu u Filona i w innych pismach.
Najwygodniej znaleźć je w artykule „Moses as God and King” [Mojżesz jako Bóg i Król] Wayne’a Meeksa zamieszczonym w książce „Religions in Antiquity” (ed. J.Neusner). Jeśli nie możesz znaleźć tej pozycji lub potrzebujesz więcej informacji, skontaktuj się ze mną.
. . . . .
James F. McGrath

Po tym krótkim wstępie zamieszczam tekst wykładu wygłoszonego przez Jamesa F. McGratha.

James F. McGrath

Czy Chrześcijanie są monoteistami? Odpowiedź na podstawie Ewangelii Św. Jana.

I. Ważność problemu.

Pytanie, które wzięliśmy za temat tego wykładu wydaje się być interesujące dla wielu ludzi uprawiających różne dziedziny: nie tylko dla uczonych zajmujących się Nowym Testamentem, ale także dla teologów uprawiających teologię systematyczną, osób zaangażowanych w dialog pomiędzy religiami i prawdopodobnie wielu innych. Gdy chrześcijanie spotykają się z żydami lub muzułmanami często przedmiotem sporów i dyskusji jest jedyność Boga. Ostatnio przeglądając zasoby Internetu, uruchomiłem wyszukiwanie dokumentów zawierających słowo kluczowe „monoteizm” i uzyskałem bardzo dużą liczbę adresów stron, co dobrze ilustruje ważność problemu. Na przykład znalazłem stronę opisującą wizytę Papieża na Bliskim Wschodzie. Gdy mówił on o wspólnej wierze chrześcijan i muzułmanów w jednego Boga, ludzie odpowiadali oklaskami. Jednak znalazłem także strony utworzone zarówno przez chrześcijan jaki i muzułmanów, które argumentowały, że wiara w jednego Boga nie jest wspólną prawdą łączącą obie religie. Z jednej strony większość muzułmanów czuje, że wiara w Trójcę nie jest w rzeczywistości monoteizmem, z drugiej strony – wielu chrześcijan jest zdania, że wiara w jednego Boga jako jedną osobę (to jest, brak wiary, że Jezus jest także Bogiem) – jest po prostu niewystarczająca. Stąd, chociaż chrześcijanie twierdzą, że są monoteistami, to co Chrześcijanie nazywają monoteizmem jest zupełnie czym innym od tego, co inne religie uważają za monoteizm. Chrześcijanie zazwyczaj odwołują się do Ewangelii Jana gdy chcą zrozumieć czy są bliżsi wierzącym w jednego Boga żydom i muzułmanom, czy hinduistom wierzącym w rozmaite boskie istoty, czy też może ich wierzenia różnią się od jednych i drugich.

Blisko związane z postawionym już problemem jest także pytanie dotyczące związku pomiędzy doktrynami uznawanymi przez chrześcijan na całym świecie za doktryny ortodoksyjne (w szczególności dotyczy to doktryny Trójcy) a nauczaniem Jezusa i tym, jak On sam rozumiał swoją osobę. Dla większości chrześcijan, wiara w Trójcę ma fundamentalne znaczenie, jednak dla wielu ludzi obecnie – włączając w to sporą liczbę uczonych zajmujących się Nowym Testamentem – doktryna ta jest aberracją, odejściem od monoteizmu nauczanego przez Jezusa i jego pierwszych uczniów, która prawdopodobnie była skutkiem wpływu nawróconych pogan wchodzących do kościoła. Dlatego pytanie, czy autor Czwartej Ewangelii zmienił chrześcijańską wiarę, czy też ją zachował, jest pytaniem co najmniej interesującym, a prawdopodobnie dla wielu z nas – nie cierpiącym zwłoki.

Na to pytanie można zasadniczo dać dwie odpowiedzi: „nie” lub „tak, ale…”. Osobiście, uznaję tę drugą odpowiedź, lecz myślę, że przekonacie się – jeśli wybaczycie mi tą nieścisłość – iż moje „ale” jest znacznie mniejsze (takie tylko z jednym „e”) niż ma to miejsce w przypadku innych uczonych zajmujących się tą samą dziedziną. Wierzę, że w kategoriach żydowskiego monoteizmu, takiego jaki istniał w pierwszym wieku, Jan był – całkowicie, niezaprzeczalnie i bez żadnych zastrzeżeń – monoteistą.

I. Dowód.

Cóż, powiem wam co ja o tym myślę, ale zamierzeniem tego wykładu nie jest tylko to, by przekazać wam mój punkt widzenia, lecz by wspólnie zapoznać się z tyloma istotnymi dowodami z iloma tylko będzie można w ograniczonym czasie tego wykładu, tak byście mogli samodzielnie odpowiedzieć sobie na tytułowe pytanie. Ale jak podejść do tak postawionego pytania? Biorąc pod uwagę tylko Ewangelię Jana, ktoś mógłby podać werset „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”, ktoś inny natomiast zacytowałby: „Ojciec większy jest niż Ja” i tak moglibyśmy na przemian cytować wersety aż pojawiłyby się nam wypieki na twarzach i nie uczynilibyśmy żadnego postępu w dyskusji. Częścią bowiem problemu jest to, że pytanie, które zadaliśmy, można zinterpretować na kilka różnych sposobów. Na przykład, możemy zapytać: „Czy chrześcijanie są monoteistami w tym samym sensie co żydzi i muzułmanie?” lub możemy zapytać: „Czy koncepcja Trójcy, która mówi, że jest możliwa wiara w jednego Boga w trzech osobach, ma w ogóle sens?”. Możemy także zapytać czy chrześcijanie są monoteistami, co w istocie znaczy – czy powinni być monoteistami: to jest, jedną z interpretacji pytania mogłoby być: „Czy Nowy Testament naucza monoteizmu, a jeśli tak, to jakiego typu monoteizmu naucza?” Te wszystkie pytania są słuszne i prawdziwe, ale w mojej opinii, pytaniem, które powinniśmy sobie zadać, a które najbardziej pomoże nam w lepszym zrozumieniu enigmatycznej Ewangelii Jana, jest: jak Jan odnosi się do monoteizmu pojmowanego tak, jak go rozumieli żydzi (oraz także chrześcijanie) w pierwszym wieku. Tylko analiza Ewangelii Jana w jej własnym kontekście historycznym pozwoli nam zdecydować, czy Jan nie zgadzał się z jemu współczesnymi Żydami w kwestii monoteizmu, czy też – przeciwnie – podzielał ich poglądy na ten temat, choć nie na inne.

A. Monoteizm żydowski pierwszego wieku

Zanim będziemy mogli odpowiedzieć na pytanie: „Czy chrześcijanie są monoteistami?”, czy nawet na pytanie: „Czy Jan był monoteistą?”, musimy najpierw zapytać: „Co to jest monoteizm?” – to znaczy: „Co oznacza monoteizm?” By użyć metafory z dochodzenia śledczego w policji, Jan został oskarżony przez pewnych współczesnych czytelników jego Ewangelii o odrzucenie monoteizmu. Zanim będziemy mogli zebrać razem dowody domniemanego przestępstwa Jana i zdecydować czy jest on winny lub niewinny odrzucenia monoteizmu, musimy najpierw wiedzieć jakich dowodów szukamy. Musimy najpierw przesłuchać naocznych świadków i utworzyć „portret identyfikacyjny” żydowskiego monoteisty z pierwszego wieku, a następnie stwierdzić czy Jan pasuje do tego opisu.

Tak więc zwróćmy się teraz do dostępnych dowodów opisujących nam, w co wielu lub większość Żydów wierzyło na temat Boga w czasach, w których Ewangelia Jana została spisana (oraz na krótko przed i po jej napisaniu). Gdy będziemy później badać kluczowe fragmenty czwartej Ewangelii, wtedy także weźmiemy pod uwagę  pewne pisma żydowskie pochodzące z czasów bliskich Janowi i porównamy je z jego Ewangelią; ale najpierw dobrze będzie szerzej poznać poglądy Żydów w pierwszym wieku na temat Boga.

Obecnie, chrześcijanie i żydzi uważają się za monoteistów, a monoteizm oznacza wiarę w to, że istnieje tylko jeden Bóg. Warto jednak pamiętać o tym, że termin „monoteizm” został ukuty stosunkowo niedawno i nie istniał w pierwszym wieku. Gdy żydzi (i chrześcijanie) w pierwszym wieku wyrażali własnymi słowami swoją wiarę w Boga, używali zwrotów „jeden Bóg” lub „jedyny Bóg”. Jak oni rozumieli te zwroty? W jedno z pewnością wierzyli – w to, że istnieją inne istoty, które można by nazywać „bogami”. Już w Starym Testamencie, do różnych postaci, czy to anielskich niebiańskich istot, czy też ludzi – sędziów i królów – odnoszono się jako do „bogów”. Doskonały przykład na to można znaleźć w Ps. 82, cytowanym zresztą w Ew. Św. Jana. Zaczyna się on słowami: „Bóg wstaje w zgromadzeniu Bożym, pośród bogów sprawuje sąd.” To, że nawet ludzkie istoty mogą być nazywane „bogami” w hebrajskim Piśmie Świętym, wynika jasno z księgi Wyjścia, rozdziały 21-22, w których kilkakrotnie występuje hebrajskie słowo elohim, które znaczy „bogowie”. W przekładzie New International Version [polski przekład – Biblia Gdańska], w księdze Wyjścia 22:8-9 czytamy:

„Jeźliby nie był znaleziony złodziej, stawi się pan domu onego przed sędziów, i przysięże, że nie ściągnął ręki swojej na rzecz bliźniego swego. O każdą rzecz, o którą by był spór, o wołu, o osła, o owcę, o szatę, o każdą, rzecz zgubioną, gdyby kto rzekł, że to jest moje, przed sędziów przyjdzie sprawa obydwu; kogo winnym znajdą sędziowie, nagrodzi w dwójnasób bliźniemu swemu.”

Jestem pewien, że większość z was myśli: „Jaki, na Boga, związek mają te wersety z naszym tematem?” To dobre pytanie. Mają taki związek z naszym tematem, że w New International Version, King James Version i większości współczesnych [angielskich] przekładów słowo „sędziowie” zostało przetłumaczone z hebrajskiego słowa elohim, które dosłownie znaczy „bogowie”. Ponieważ kontekst wydaje się wymagać użycia słowa „sędziowie” lub „władcy”, tłumacze słusznie przyjmują, że w tych wypadkach termin „bogowie” odnosi się do sędziów lub władców Izraela. Podaliśmy tylko kilka przykładów, jest ich znacznie więcej. Słowo „bóg” nie było więc używane w Starym Testamencie tylko i wyłącznie w stosunku do jedynego Boga; fakt, że Izraelitom nakazano czcić tylko jednego Boga, jest oczywistym dowodem na to, iż używali oni słów „bóg”, „bogowie” również w odniesieniu do innych istot.

Judaizm w pierwszym wieku, gdy pojawiło się chrześcijaństwo, niczym nie różnił się pod tym względem: słowa „bóg” dalej używano w ten sam sposób jak to miało miejsce w Starym Testamencie. Na przykład w zwojach znad Morza Martwego, Psalm 82, w którym użyto hebrajskiego słowa elohim (oznaczającego, jak już wspomnieliśmy, Boga lub bogów), zinterpretowano jako odnoszące się Melchidezeka, którego uważano za niebiańską lub anielską istotę. Podobnie Filon, żydowski filozof żyjący w pierwszym wieku w Aleksandrii, pomimo ustawicznego powtarzania, że wiara w więcej niż jednego Boga jest głupia, to jednak nazywał Słowo Boga (Logosa) – „drugim Bogiem”. Dlatego wiara w jednego Boga oznaczała, że jest jeden Bóg ponad wszystkim, który jest unikatowy i jest źródłem wszystkiego, co istnieje.

Oznacza to, że koncepcja Boga i jego relacji w stosunku do kosmosu, wyznawana przez Żydów w pierwszym wieku, nie była całkowicie różna od tego w co wierzyli ich pogańscy sąsiedzi. Piszący w drugim wieku Maximus z Tyru tak mówi: „W przeciwieństwie do wielu sporów (na inne tematy), można znaleźć w całym świecie jednomyślny pogląd i doktrynę, że istnieje jeden Bóg, król i ojciec wszystkiego, i wielu bogów, którzy są współ-regentami Boga. Twierdzą tak zarówno Grecy, jak i barbarzyńcy”. Zatem każdy w starożytnym świecie, jeśli wierzyć Maximusowi, utrzymywał, że jest jeden Bóg, który jest ponad wszystkim i który jest źródłem wszystkiego oraz, że podlegają mu liczne istoty, czy to nazywane „bogami”, czy też „aniołami” albo jeszcze inaczej, które Mu służą i w Jego imieniu sprawują władzę nad wszechświatem.

Zaraz oczywiście w umyśle każdego pojawi się pytanie: czyżby Żydzi nie różnili się od pogan? Z pewnością nie postrzegaliby siebie za odmienny od innych narodów, gdyby nic nie wyróżniało ich wiary od innych religii. Oczywiście macie zupełną rację myśląc w ten sposób. Ich światopogląd był różny od poglądów innych ludzi i religii; ale to, co ich różniło to nie była wiara w jednego Boga, który jest ponad wszystkim, na samym szczycie hierarchii. To, co Żydów różniło, była ich wiara, że tylko „jednego prawdziwego Boga” znajdującego się na szczycie hierarchii należy wielbić. Tego właśnie żąda najsłynniejszy nakaz izraelskiego monoteizmu: wielbić tylko jednego Boga. Najbardziej zbliżonym do creda wiary starożytnego judaizmu jest fragment Tory znany jako Szema – Księga Powtórzonego Prawa 6:4 – gdzie czytamy: „Słuchaj O Izraelu, Jahwe jest naszym Bogiem, Jahwe jedynie”, lub w bardziej współczesnym polskim tłumaczeniu: „Słuchaj, Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie!” (B.W.). W tym samym rozdziale, w wersecie zacytowanym również w Nowym Testamencie w początkowej części Ewangelii Mateusza i Łukasza, podano praktyczne implikacje tego wyznania wiary: „Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko jemu służyć będziesz”. Józef Flawiusz, żydowski historyk współczesny Jezusowi i Janowi, wyraża ten sam punkt widzenia: stwierdza, że tylko jednego Boga należy wielbić, ale również, że uznawana przez żydów idea natury Boga jest tym samym, o czym nauczał Platon, Pitagoras i stoicy. Chociaż Żydzi czcili tylko jednego Boga, ich wiara na temat tego Boga była zgodna z nauką najlepszych filozofów tamtych czasów. Jeśli chodzi o oddawanie czci Bogu, powinniśmy wspomnieć, że dla jednego Boga zarezerwowane było zwłaszcza wielbienie poprzez kult – to znaczy, poprzez składanie ofiar. To właśnie dlatego żydowscy autorzy często łączą wiarę w jednego Boga z faktem, że była tylko jedna świątynia: istnienie wielu świątyń jest jednoznaczne z czczeniem wielu bogów, podczas gdy Żydzi uważali, że jest tylko jeden Bóg godny uwielbienia i czci – dlatego mieli tylko jedną świątynię.

Jednego prawdziwego Boga znajdującego się na samym szczycie wyróżniało od innych także to, że był niestworzony, podczas gdy wszystkie inne istoty zostały powołane do egzystencji. Wydaje się to dosyć oczywiste, ale w rzeczywistości musimy pamiętać, że w pierwszym wieku żydzi i chrześcijanie nie wierzyli w stworzenie z niczego. Wierzono, że Bóg stwarzał z „nie-bytu”, ale ten „nie-byt” był pojmowany jako nieuformowana, bezkształtna, chaotyczna materia. Taki był powszechny pogląd na temat świata i stworzenia w kulturze antycznej i nie mamy żadnego dowodu na to, że chrześcijanie porzucili go przed drugim lub trzecim wiekiem. Stąd wierzono, że Bóg stworzył świat z chaosu, to jest, z nieukształtowanej materii, mniej więcej tak jak rzeźbiarz bierze bezkształtny, nie uformowany, surowy materiał – glinę lub kamień – i kształtuje z niego coś konkretnego.

Dla żydowskiego filozofa, Filona, tak jak i dla wielu filozofów jego czasów, Słowo Boże lub Logos było pomostem między Bogiem a stworzeniem. W rzeczywistości, Filon opisywał Słowo jako „ani stworzone ani niestworzone”. Brzmi to dla nas absurdalnie, ale dla Filona i prawdopodobnie dla wielu innych w jego czasach miało sens w kategoriach jego światopoglądu. Słowo było częścią Boga, ponieważ istniało w nim, zanim się zeń wyłoniło, ale równocześnie było różne od Boga i mogło kontaktować się ze światem materialnym. Słowo było pomostem między transcendentnym Bogiem a stworzeniem. I dlatego, chociaż pewne praktyki religijne, takie jak kult ofiarniczy, wyraźnie odróżniały jedynego Boga od wszystkich innych istot, to jednak nie czyniono żadnego wyraźnego rozdziału, nie ustanowiono żadnej sztywnej i nagłej oddzielającej linii pomiędzy Bogiem i stworzeniem. Jedynym punktem granicznym było Słowo, ale jego granice były rozmyte, ponieważ Słowo nie było „ani stworzone ani niestworzone”, istotą będącą zarówno Słowem samego Boga, ale również opisywaną jako oddzielny byt. Zatem w rozumieniu Żydów oraz nie-Żydów z pierwszego wieku istniała hierarchia bytów, z Bogiem na samym szczycie, poniżej którego znajdowało się jego Słowo lub Mądrość lub moce, dalej aniołowie i istoty niebiańskie, potem ludzie, lwy, ślimaki, moskity i tak dalej, jednak bez wyraźnych, ostrych granic oddzielających Boga od stworzenia, czy nawet pomiędzy poszczególnymi poziomami hierarchii. W tym znaczeniu, Słowo było linią graniczną i jako takie znajdowało się po obu stronach granicy między Bogiem a jego stworzeniem.

Sumując, Żydzi w pierwszym wieku wierzyli, że jest jeden Bóg ponad wszystkim, stwórca wszystkiego, różniący się od wszystkich innych istot tym że, tylko on jeden godny jest uwielbienia i oddawania mu czci oraz tym, że jest jedynym władcą wszystkich rzeczy, którego wola jest, ostatecznie, zawsze realizowana.

B.  Monoteizm Janowy.

Mając to wszystko na uwadze, możemy teraz wrócić do Ewangelii Św. Jana, by porównać ją ze współczesnymi jej pismami żydowskimi. Najlepszym miejscem na rozpoczęcie jest na ogół początek, więc udając się do Ewangelii Jana przyjrzyjmy się najpierw prologowi, fragmentowi podobnemu do hymnu, a zapisanemu w Ew. Jana 1:1-18. Pierwsze otwierające zdanie: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo” jest oczywiście najistotniejsze z punktu widzenia pytania, które sobie postawiliśmy, mianowicie: czy autor Ew. Św. Jana był monoteistą i czy portret Chrystusa stworzony przezeń jest zgodny z monoteizmem? Gdy czytamy prolog Ewangelii Jana od razu uderza nas paradoks: z jednej strony Słowo było u Boga, z drugiej Słowo było Bogiem. Paradoks ten jest podobny do tego, co Filon stwierdził na temat Słowa, że nie jest „ani stworzone, ani niestworzone”. Takie pojmowanie Słowa ma fundamentalne znaczenie dla roli, którą Słowo spełnia: jest mianowicie tym, przez kogo wszystkie rzeczy powstały. W kulturze hellenistycznej Bóg stał się tak bardzo transcendentny, iż uważano za niewłaściwe twierdzenie, że Bóg mógł tworzyć bezpośrednio lub że bezpośrednio kontaktował się ze światem materialnym. Idea Słowa umożliwiała więc postrzeganie Boga jako stwórcy, nie naruszając jednocześnie jego transcendencji.

Zarówno Filon jak i Jan mówią o Słowie jako pośredniku stworzenia, jako o kimś, kto jest częścią rzeczywistości Boga, a jednocześnie jest oddzielny od Boga i jest mu podporządkowany. Obaj odnoszą się do Słowa jako do „Boga”, a jednocześnie podkreślają, że Słowo jest podporządkowane lub niższe od jednego prawdziwego Boga, który jest ponad wszystkim. Filon czyni to odnosząc się do Słowa jako do „drugiego Boga”, natomiast Jan zaznacza to opisując Jezusa nazywającego swego Ojca „jedynym prawdziwym Bogiem” ” Jan 17:3. Dla obu, zatem, Słowo jest wyrażeniem rzeczywistości samego Boga, a równocześnie istotą różną od niego i mu podlegającą, co można nazwać jedynie paradoksem. Mimo tego paradoksu, jest oczywiste, że jeśli koncepcja Filona była zgodna z żydowskim monoteizmem pierwszego wieku, więc także Jan nie wykraczał poza jego ramy: obaj utrzymywali, że jest jeden Bóg ponad wszystkim, który jedynie godzien jest czci i który stworzył wszystko przez swoje Słowo. Istnieje jednoznaczny dowód, że Filon uważał się za monoteistę: mianowicie, napisał następujące słowa: „Zatem, wyryjmy głęboko w naszych sercach to, pierwszym i najświętszym przykazaniem jest uznanie i oddawanie czci jednemu Bogu, który jest ponad wszystko, a idea, że jest wielu bogów nigdy nie zagości w głowie człowieka, którego zasadą życia jest poszukiwanie prawdy w czystości i świętości” (Decal. 65). Słowa te pochodzą spod pióra tego samego Filona, który mówi o Słowie jako o „drugim Bogu”! Dlatego jest oczywiste, że zarówno Filon jak i Jan – oraz wielu innych Żydów w ich czasie – uważało, że można wierzyć w jednego Boga, który jest ponad wszystkim, wierząc jednocześnie w drugą postać, która objawia i reprezentuje Boga. Jan tym różnił się od Filona, że identyfikował to Słowo z Jezusem, ale jeśli chodzi o jedyność Boga, to wydaje się, że obaj się ze sobą zgadzali.

Drugi fragment, mający fundamentalne znaczenie dla zrozumienia tego, kim jest Jezus w Czwartej Ewangelii i w jaki sposób Jan rozumiał relację między Nim a Bogiem, to piąty rozdział tej Ewangelii. Opisano tam Jezusa uzdrawiającego sparaliżowanego człowieka w sabat. Hierarchia żydowska była temu przeciwna, na co Jezus usprawiedliwia swe działanie tymi słowami: „Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam” (Jana 5:17). By zrozumieć tę odpowiedź, musimy wiedzieć, że tradycja żydowska głosiła, iż Bóg kontynuował pracę także w sabat, ponieważ jest oczywiste, że nawet w soboty ktoś musi podtrzymywać istnienie świata. Filon i inni późniejsi rabini wyjaśniali to na wiele sposobów, ale pewne jest, iż już w pierwszym wieku uczono, że Bóg pracuje w sabat i że jest to przywilej tylko i wyłącznie Boga. Dlatego stwierdzenie Jezusa, że On czyni to, co mógł tylko sam Bóg czynić, było postrzegane jako czynienie się „równym Bogu”.

Czytając rozważany fragment, moglibyśmy odczuwać pokusę ponownej rewizji wniosków, do jakich doszliśmy analizując pierwszy rozdział Ewangelii Jana: w końcu, jeśli Jan nie odrzucił monoteizmu, to co ma znaczyć to całe zamieszanie i spór, o którym czytamy w piątym rozdziale Ew. Jana? Jeśli Jan wierzył w jednego Boga, dlaczego uważał za konieczne odrzucenie zarzutów, że Jezus „czynił się równym Bogu”?

By to zrozumieć, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że Jezus – a także niebiańskie Słowo – był postrzegany w kategoriach, które możemy nazwać „pośrednik „, przedstawiciel”: takie postaci, jak starotestamentowi prorocy, aniołowie i inni byli „pośrednikami” – „przedstawicielami” Boga. Używając tego słowa, nie mamy na myśli tego, że sprzedawali oni domy, mieszkania dla Boga lub załatwiali bilety dla Boga na sobotnie przedstawienia. Gdy mówimy o funkcji „pośrednika” czy „przedstawiciela”, mamy na myśli to, co w języku greckim nazywano „apostolstwem” – sytuację, w której ktoś jest posłany, by reprezentować kogoś innego. W czasach, gdy nie było jeszcze telefonów komórkowych, faksów, internetu i telekomunikacji, „apostolstwo” było istotną częścią życia społecznego. Jeśli król chciał zawrzeć pokój z innym narodem, nie jechał osobiście negocjować – przynajmniej nie na początku – ale wysyłał swoich ambasadorów. Jeśli zamożna osoba chciała przeprowadzić kupno lub sprzedaż majątku w innym regionie, wysyłała swojego przedstawiciela. Kiedy Bóg chciał się zwrócić do swego ludu, posyłał proroka lub anioła. Pośrednictwo było ważną częścią codziennego życia w antycznym świecie.

Istniały pewne podstawowe zasady, założenia dotyczące instytucji pośrednictwa w świecie antycznym. Najbardziej podstawowym ze wszystkich było to, że – używając słów późniejszych rabinów żydowskich – „posłany jest jakby osobą posyłającą”. Lub, w słowach prawdopodobnie lepiej znanym osobom czytającym Nowy Testament – „kto przyjmuje tego, kogo poślę, mnie przyjmuje; a kto mnie przyjmuje, przyjmuje tego, kto mnie posłał.” Są to słowa Jezusa skierowane do jego apostołów, a jak już wspomniałem, „apostoł” jest greckim słowem oznaczającym „tego, kto jest posłany”, „pośrednika-przedstawiciela”. Gdy ktoś posyłał pośrednika, udzielał mu pełnej władzy przemawiania i działania w jego imieniu. Jeśli pośrednik doprowadził do zawarcia porozumienia, było ono całkowicie wiążące; było ono tak ważne, jak gdyby zawarła je osoba, która go posłała. Pośrednik był więc w sensie pełnionych funkcji równy osobie posyłającej go, a to dlatego, że był on podporządkowany i posłuszny, wypełniał wolę tego, kto go posłał.

Świadomość tego pomoże nam zrozumieć istotę sporu opisanego w 5 rozdziale Ew. Jana. Problem nie dotyczył kwestii, czy rzeczywiście istnieje tylko jeden Bóg – Jan otwarcie wyznaje wiarę, że jest tylko jeden prawdziwy Bóg. Spór toczy się raczej wokół związku Jezusa z jedynym Bogiem. Jezus twierdzi, że czyni to, co Bóg czyni. Jeśli jest on rzeczywiście powołanym przez Boga pośrednikiem, to nie ma żadnego powodu, by uważać go za kogoś, kto działa bezprawnie: nie pierwszy raz bowiem Bóg powołał jednego ze swoich pośredników-przedstawicieli, by mówili lub działali w jego imieniu, by ogłaszali jego przesłanie i wykonywali jego dzieło. Jednak „Żydzi”, jak ich opisano w Ewangelii Jana, nie rozpoznali Jezusa jako kogoś powołanego przez Boga. Oskarżyli go o to, że „czyni się równy Bogu”. Mówiąc inaczej, zarzut nie dotyczył „równości z Bogiem” w absolutnym sensie, ale tego, że Jezus działa w taki sposób, jakby był pośrednikiem-przedstawicielem Boga. Spór dotyczył tego, czy Jezus był posłany przez Boga i posłuszny Bogu, czy też był buntowniczym, szukającym chwały parweniuszem, który przypisuje sobie boskie prerogatywy. „Żydzi” oskarżyli Jezusa o czynienie się równym Bogu – to znaczy, oskarżyli go o postawienie siebie na poziomie Boga przez twierdzenie, że czyni on to, co Bóg czyni, chociaż w rzeczywistości Bóg go nie powołał. Uważali oni, że Jezus dopuścił się bluźnierstwa: wierzyli, że swoimi twierdzeniami Jezus znieważa Boga.

W jaki sposób zrelacjonowano odpowiedź na te zarzuty? Jezus stanowczo im zaprzecza. Zwróćcie uwagę na słowa jakimi Jan zapisał to, co Jezus mówi: „nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni… Nie mogę sam z siebie nic uczynić…. bo staram się pełnić nie moją wolę, lecz wolę tego, który mnie posłał” (Jan 5:19,30). W relacji Jana Jezus zdecydowanie podkreśla, że jest posłusznym Synem Boga i Jego pośrednikiem-przedstawicielem. W kulturze antycznego Bliskiego Wschodu najstarszy syn był zazwyczaj głównym pośrednikiem-przedstawicielem swojego ojca. Oczekiwano także, że syn będzie się uczył zawodu ojca, uważnie przypatrywał się jego czynnościom, by być w nich biegły i godnie ojca naśladować. To wszystko miał na uwadze Jan, stosując ten właśnie rodzaj języka w celu usprawiedliwienia działań i twierdzeń Jezusa: Jezus czyni to, co Bóg czyni i po kimś, kto jest w relacji Ojciec-Syn z Bogiem, tego właśnie należy się spodziewać. Gdyby nie naśladował swego Ojca w tym, co widzi, że Ojciec czyni, byłby nieposłusznym synem. Dlatego w Ew. Jana 5 rozdz. nie dotyczy problemu monoteizmu. Problem dotyczy tego, czy Jezus stawia się na równi z Bogiem, szukając dla siebie chwały w sposób, który umniejszałby chwałę i cześć należną tylko samemu Bogu. Jan podkreśla, że Jezus jest rzeczywiście przez Boga powołanym przedstawicielem-pośrednikiem i dlatego w jego zachowaniu nie ma nic niezgodnego z prawem: czyni to, co Bóg czyni nie jako drugi współ-równy Bóg, ale jako posłuszny Syn Boga i pośrednik, którego Bóg posłał na ten świat.

To samo dotyczy Ew. Jana 10:33, gdzie spotykamy ten sam rodzaj języka: Jezus jest oskarżony o to, że „czyni się Bogiem”. W oczach swoich przeciwników jest on bluźniercą, dokładnie dlatego, że postrzegali go raczej jako buntowniczego parweniusza niż powołanego przez Boga przedstawiciela-pośrednika. W tamtych czasach także innym postaciom zarzucano, że przypisywali sobie boskie prerogatywy, choć nie byli powołani przez Boga: Adam porwał się na to, by być równym Bogu, za czasów Izajasza króla Babilonu oskarżano o bluźnierstwo wywyższania się. Prawdopodobnie najbardziej znaczącą postacią dla zrozumienia dziesiątego rozdz. Ew. Jana jest Antioch Epifanes. Antioch Epifanes był królem Syrii w okresie dominacji Syrii nad Izraelem – był to tak zwany „okres międzytestamentowy”. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś na temat Antiocha, to mówi o nim trochę druga część Księgi Daniela, zwłaszcza 11 rozdział, chociaż nie wspomina go z imienia. Antioch Epifanes twierdził, że był „manifestacją boga” i z różnych przyczyn, w które teraz nie możemy się wgłębiać, zakazał przestrzegania żydowskiego prawa oraz rozpoczął surowe prześladowania narodu żydowskiego. Dialog zapisany w 10 rozdziale Ew. Jana umieszczono w czasie uroczystości poświęcenia świątyni, czyli świąt Chanuka, które obchodzono na cześć ponownego poświęcenia świątyni, po tym, jak została zbezczeszczona przez Antiocha. Warto zwrócić uwagę na to, że Księgi Machabejskie, opisujące zbezczeszczenie świątyni przez Antiocha, a następnie jej ponowne poświęcenie, zawierają więcej niż jedną trzecią wszystkich wystąpień słowa „bluźnierstwo” w Starym Testamencie. Księgi Machabejskie były także częścią Biblii Jana, a to dlatego, że używał on greckiej wersji Biblii, zwanej dzisiaj Septuagintą. Najbardziej uderzającym fragmentem jest 2 Machabejska 9:12, w którym opisano Antiocha żałującego ze swe grzechy na łożu śmierci, stwierdzając, że: „kto jest śmiertelny, nie powinien się uważać za równego Bogu” – zwrot bardzo przypominający język omawianego fragmentu Ew. Jana 10 rozdz., jak i wersetu Ew. Jana 5:18. Znowu więc problem dotyczy tego, czy Jezus jest szukającym własnej chwały buntownikiem występującym przeciw Bogu, takim jak Antioch, czy też raczej posłusznym przedstawicielem-pośrednikiem, który czyni wolę tego, który go posłał.

Na koniec rozpatrzmy rozmowę Jezusa z żydowskimi oponentami zapisaną w Ew. Jana w rozdziale 8. Ten fragment z Ew. Jana jest bardzo słynny, ponieważ przedstawia Jezusa używającego zwrotu „Jam jest” w sensie absolutnym. Tu (oraz w jeszcze jednym lub dwóch miejscach Ew. Jana) Jezus nie mówi „Ja jestem taki, a taki” (na przykład „ja jestem dobrym pasterzem” lub „ja jestem światłem świata”), ale mówi po prostu „Ja jestem”. Większość uczonych uważa, że takie użycie zwrotu „Ja jestem” nawiązuje do takiego samego zwrotu występującego w Septuagincie w księdze Izajasza, a oznaczającego imię Boga, które z kolei bazuje na interpretacji imienia „Jahwe” objawionego Mojżeszowi w księdze Wyjścia 3:14-15. Tak więc, jeśli jest to prawdą, ktoś mógłby zapytać: czy Jezus mówiący o sobie „Jam jest”, co oznacza „Ja jestem Jahwe”, nie dowodzi, że jest on niczym innym jak tylko Bogiem objawionym w Starym Testamencie, a zatem czyż nie zmienia on pojęcia monoteizmu?

Takie logiczne dowodzenie byłoby przekonywujące, gdyby nie jeden zasadniczy problem. Jak C.K. Barrett słusznie zauważył, jest nie do przyjęcia sugestia, że Jan przedstawił Jezusa jako mówiącego o sobie „Ja jestem Jahwe, Bóg Starego Testamentu i dlatego robię dokładnie to, co chcę”. Przeciwnie, Janowy Jezus w Ew. Jana 8:28 stwierdza: „Gdy wywyższycie (to znaczy, „gdy ukrzyżujecie”) Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że nic nie czynię sam z siebie, lecz tak mówię, jak mnie mój Ojciec nauczył„. Podczas gdy król Babilonu jest oskarżony w Izaj. 47:8 o bluźnierstwo, bo stwierdza: „Ja jestem i nie ma żadnej innej”, Jezus mówi coś zupełnie innego: „Ja jestem i nie czynię nic sam z siebie, ale tylko wolę tego, kto mnie posłał”. Zatem okazuje się, że stwierdzenie Jezusa „Ja jestem” ma ścisły związek z nim, jako posłanym przez Boga przedstawicielem-pośrednikiem. Mamy do dyspozycji pewne współczesne Janowi pisma żydowskie, które pomogą nam lepiej zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.

W żydowskiej „Apokalipsie Abrahama”, napisanej w pierwszym wieku, przedstawiono Abrahama, któremu dana była możliwość wizyty w niebie, mniej więcej w ten sam sposób, jak miało to miejsce w przypadku Jana w nowotestamentowej „Apokalipsie” – „Księdze Objawienia”. Anioł posłany, by go oprowadzać po tej niebiańskiej krainie, nosił imię „Jaoel”. Imię Jaoel powstało ze złożenia dwóch głównych imion Boga Starego Testamentu: „Jah” lub „Jahwe” (tłumaczone w niektórych angielskich przekładach na „Jehovah”) oraz „El”. Anioł miał zatem to samo imię co Bóg. I to nie dlatego, że anioł był w rzeczywistości samym Bogiem lub że go pomylono z Bogiem. Nie. Stało się tak dlatego, ponieważ Bóg dał swoje imię aniołowi na znak swojego upoważnienia. Jest to wyraźnie stwierdzone w tej księdze. To tylko jeden z wielu przykładów żydowskich poglądów na temat Boskich przedstawicieli-pośredników, którzy nosili imiona Boga jako świadectwo Boskiego upoważnienia ich misji. W późniejszym czasie tego samego rodzaju tytuły stosowano w stosunku do Mojżesza. Wcześni chrześcijanie te same idee zastosowali do Jezusa. Najwyraźniejszy przykład tego rodzaju praktyki znajdziemy w jednym z najwcześniejszych chrześcijańskich hymnów, zapisanym w liście Pawła do Filipian (2:6-11), w którym wielbi się Jezusa za to, że „uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią, i aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca”. W tym hymnie tytuł Pan był postrzegany jako imię Boga, odkąd imię „Jahwe” nie było wymawiane przez większą część Żydów, a w Septuagincie przetłumaczono to hebrajskie imię Boga właśnie na słowo Pan. Praktykę tę przyjęło także wielu współczesnych tłumaczy Biblii zastępując imię „Jahwe”, tak często występujące w żydowskim Piśmie Świętym, nie znajdującym się tam tytułem PAN, pisanym dużymi literami. W każdym razie, widzimy tutaj znowu Jezusa wstępującego do nieba, gdzie ma zająć tylko drugie miejsce po samym Bogu, choć sam odziedziczył imię własne Boga. W tamtym okresie żydowskiej historii wierzono, że Bóg w ten sposób nadaje autorytet i upoważnia swoich przedstawicieli-pośredników, a kontynuację i rozwój tej idei znajdujemy u Św. Jana. Widać to szczególnie wyraźnie w 17 rozdziale Ew. Jana, gdzie Jezus, modląc się za swoich uczniów, mówi: „Ojcze Święty, strzeż ich mocą Twojego imienia, tego imienia, które i Mnie dałeś, aby tak jak My stanowili jedno” (Romaniuk). Imię „Jam jest”, które Jezus nosi, jest imieniem jego Ojca i Ojciec dał mu je ponieważ jest przedstawicielem-pośrednikiem Ojca. Wiedząc jak bardzo taki zwyczaj był rozpowszechniony w judaizmie pierwszego wieku, nie ma żadnego powodu, by uważać, że monoteizm Św. Jana w jakimkolwiek stopniu różnił się od monoteizmu jemu współczesnych Żydów.

Zatem wracając do postawionego na wstępie pytania, co odpowiedziałby Jan na zadane mu za jego życia pytanie: „Czy chrześcijanie są monoteistami?”, myślę że odpowiedziałby bez wahania  „Tak”. Jednak w następnych wiekach po napisaniu Ew. Jana pojawił się inny problem: zaszła potrzeba nakreślenia mocniejszej i wyraźniejszej linii oddzielającej Boga od stworzenia, stało się więc konieczne jednoznaczne umieszczenie Słowa Bożego po jednej lub po drugiej tej linii. Rozwinęła się doktryna „stworzenia z niczego”, która w dużym stopniu odpowiedzialna jest za to, co obecnie uznajemy za ortodoksyjną chrześcijańską wiarę. Oczywiście chcielibyśmy wiedzieć, co powiedziałby na ten temat Jan gdyby żył w czasie, kiedy trzeba było wybierać pomiędzy równością lub subordynacją Słowa, Jego współistotnością z Bogiem lub oddzielnością od Boga. Myślę jednak, że byłoby trochę nie-fair zadawać Janowi pytania, które pojawiły się dopiero jakiś czas po jego śmierci. Jan nie odpowiada na pytania, które są dla nas tak ważne i były bardzo ważne dla wczesnego Kościoła, ponieważ w jego światopoglądzie było możliwe twierdzenie, że Słowo nie jest „ani stworzone ani niestworzone” lub ” słowami Jana ” jest zarówno „Bogiem”, jak i „z Bogiem”. Jak już powiedziałem, dopiero gdy nastąpiły znaczące zmiany w światopoglądzie ludzi, gdy pojawiła się doktryna stworzenia z niczego, nagle zaistniała pilna potrzeba wytyczenia dokładnej linii oddzielającej Boga od stworzenia. Ariusz umieścił ją pomiędzy Bogiem a Logosem, natomiast Atanazy pomiędzy Logosem a stworzeniem. Osobiście myślę, że gdyby postawić przed Janem ten problem, to wybrałby on tą drugą opcję: dla Jana, Jezus nie jest objawieniem się mniejszego boga, który nawet osobiście nie zna jedynego prawdziwego Boga, lecz raczej jest objawieniem się samego Boga. Jednak jak już powiedziałem, oczekiwanie od Jana odpowiedzi na pytanie, które pojawiło się w późniejszym okresie, byłoby cokolwiek nie-fair. Jednocześnie problem ten doprowadził do przedefiniowania monoteizmu przez chrześcijan – określeniu go w znanych nam dzisiaj terminach trynitarnych lub przez innych – w terminach monistycznych. Do tego czasu problem ten nie istniał. Justyn Męczennik, chrześcijanin żyjący w drugim wieku, opisuje dialogi, jakie przeprowadził z Żydem imieniem Tryfon. Nie znajdziemy w nich żadnej dyskusji na temat monoteizmu; przeciwnie – jeden z towarzyszy Tryfona, Żyd, zgodził się z Justynem, podobnie jak Filon i wielu innych Żydów zgodziłoby się, że jest druga istota, która nazywana jest imieniem Boga i która występuje w żydowskim Piśmie Świętym. Nawet przez dłuższy czas po śmierci Jana, monoteizm nie był przedmiotem kontrowersji pomiędzy żydami a chrześcijanami.

Reasumując, św. Jan, pisząc w swoich czasach, nawet nie przeczuwał, że może być jakikolwiek konflikt pomiędzy chrześcijańską wiarą w Jezusa a żydowskim monoteizmem. Sądzę, że problemem przed którym my stoimy to to, że dał nam jasną odpowiedź na pytanie „Czy chrześcijanie za jego dni byli monoteistami?”, natomiast nie daje nam odpowiedzi na pytanie: „Czy obecnie chrześcijanie są monoteistami?” – na to pytanie musimy odpowiedzieć sobie sami. Sumując te krótkie rozważania na temat Ewangelii Jana, pytaniem z którym musimy się dalej borykać jest: do jakiego stopnia współcześni chrześcijanie wierzą w to samo, w co wierzył Jan i inni autorzy Nowego Testamentu? I skoro nasz światopogląd zmienił się – musimy odpowiedzieć sobie na nowe pytania, to czy postąpiliśmy słusznie w stosunku do monoteizmu głoszonego przez Jana oraz innych autorów Nowego Testament, a nawet przez samego Jezusa?

Przyznam, że powyższy artykuł pomógł mi lepiej zrozumieć pewne kwestie dotyczące Ew. Jana. Uważam go za bardzo wartościowy i  dlatego zamieściłem w całości. Jednak nie ze wszystkimi tezami autora gotów jestem się zgodzić.

Rozumiem życzeniowe myślenie autora artykułu (wyznającego w sumie poglądy trynitarne), że św. Jan – gdyby go postawić przed problemem jaki pojawił się dwa stulecia później – wybrałby stronę Atanazego, a nie Ariusza. Jestem przeciwnego zdania. Owszem, być może jakiś Jan, który urodziłby się jako Grek w Aleksandrii w drugiej połowie III wieku i wychowywałby się w czasie sporów dotyczących relacji między Ojcem i Synem, opowiedziałby się po stronie Atanazego. Natomiast gdyby przenieść św. Jana, ucznia Jezusa, Żyda z pochodzenia, z całym bagażem nauk i prawd objawionych mu przez jego Mistrza, bezpośrednio z pierwszego wieku do początków czwartego wieku, to jego stosunek do nauk Atanazego byłby jednoznacznie potępiający. Stawianie bowiem Jezusa, jako oddzielnej osoby, „po stronie Stwórcy”, było sprzeczne z żydowskim monoteizmem, którego wyznawcą – jak sam autor artykułu dowodzi – był także św. Jan. Podejrzewam także, że gdyby Filona postawić przed takim problemem, to i on opowiedziałby się przeciw Atanazemu.

Nieuzasadniona jest także sugestia, że nauka Filona na temat Logosa, iż nie jest on „ani stworzony, ani niestworzony” to to samo co określenie Logosa przez Św. Jana – z jednej strony –  jako Boga, z drugiej – jako będącego u Boga. Samo stwierdzenie, że Filon postrzegał Logosa jako „ani stworzonego, ani niestworzonego” jest raczej interpretacją różnych fragmentów jego pism niż jego nauką na temat Logosa. Filon po prostu w jednym miejscu pisał, że Logos jest pierwszym stworzeniem Boga, z kolei w innym, że był on odwiecznie w Bogu jako Jego idea i myśl. Sama koncepcja Logosa w pismach Filona jest w dużym stopniu niespójna, a naukowcy do dzisiaj sprzeczają się co do interpretacji jego pism.

„[Filon] zna judaizm, którym jest przesiąknięty, nadając mu formę filozoficzną. Ale nie dociera do jasnego, określonego pojęcia Logosu i Potęg. Na wielu miejscach wspomina o Logosie jako o Myśli i Potędze Boga Stworzyciela, to znowu jako o pierwszym ze stworzeń Bożych, Potęg lub nawet jako Pośredniku między Potęgami  a Bogiem. W jednym punkcie nie ulega tylko wahaniu, a mianowicie: w stwierdzeniu zależności Logosu albo raczej trwałej wyższości Boga. Trudno odgadnąć, w jaki sposób – według Filona – istnieją Logos i Potęgi, ale jasno widać, że Logos nie należy do istoty Boga (…) w tej teorii Logosu panuje nieprzerwane zamieszanie”[1. E. Dąbrowski, Nowy Testament na tle epoki, 1965, str.481.].

Jedno jest pewne, nie można mówić o jakiejś jednoznacznej, spójnej koncepcji Logosa u Filona, typu „ani stworzony, ani niestworzony”. Więc choćby z tego powodu nieuzasadnione jest czynienie bezpośredniej analogii między pierwszym wersetem Ew. Jana, który siłą rzeczy musi być spójny (w końcu jest to jedno zdanie), a stworzoną w naszych czasach teorią na temat Logosa u Filona na podstawie rozrzuconych tu i ówdzie fragmentów z jego pism. Warto także zauważyć, że Filon wyraźnie stwierdza, iż Logos jest stworzony i jest drugim, niższym Bogiem. Poprawniej byłoby więc mówić o Logosie u Filona jako o „stworzonym choć odwiecznie istniejącym w Bogu”[2. Samo sformułowanie „ani niestworzony, ani stworzony” jest wybiegiem (mającym swe korzenie w teologii trynitarnej) sugerującym, że według Filona nie można mówić o Logosie w kategoriach stworzenia i niestworzenia lecz raczej tajemnicy, którą rozum ludzki objąć nie może.].

Ponadto jeśli sformułowanie „ani stworzony, ani niestworzony” miałoby odpowiadać słowom św. Jana o Logosie, że zarówno jest on „Bogiem” jak i jest „u Boga” (Jana 1,1), to jedno z tych stwierdzeń: albo „a Bogiem był Logos” albo „Logos był u Boga”  musiałoby być równoznaczne ze stwierdzeniem: „Logos jest niestworzony”.

Słowa „Logos był u Boga” z pewnością nie mówią, że „Logos jest niestworzony”. Przeciwnie, gdyby św. Jan chciał podkreślić, że „Logos jest niestworzony”, napisałby raczej, iż „Logos był w Bogu” (tak jak to ma miejsce u Filona), a nie „u Boga” (dodać należy, że apostoł Jan zna i używa takiego zwrotu – zob. Jana 10,38; 14,10; 17,22). Potwierdza to także dalsza część hymnu o Logosie. W wersecie 18-tym (Jana 1,18) czytamy: „Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go”. Jan pisze tutaj o dwóch Bogach: Bogu jedynym, którego nikt nie widział, którym jest Ojciec oraz o jednorodzonym Bogu, którym jest Jezus Chrystus – Logos, który stał się ciałem i zamieszkał pośród ludzi – zatem jest Bogiem, którego można było zobaczyć („i ujrzeliśmy chwałę jego, jaką ma jedyny Syn od Ojca” – werset 14). Logos – jednorodzony Bóg (drugi, zrodzony Bóg) „jest na łonie Ojca” – to znaczy, tak jak umiłowany syn zajmuje uprzywilejowane miejsce najbliżej swego ojca. Nigdzie zwrot „jest na łonie ojca” nie oznacza, że Syn jest w Ojcu.

Nieuzasadnione jest także postawienie znaku równości pomiędzy stwierdzeniem „Logos jest Bogiem” a „Logos jest niestworzony”. Trzeba bowiem pamiętać, że rzeczownik „bóg” w powyższym zwrocie występuje bez rodzajnika i jako taki pełni funkcję opisową a nie identyfikującą Logos z jedynym niestworzonym, nie mającym początku Bogiem:

Na koniec Ewangelista mówi, że to Słowo było Bogiem. Nie ulega wątpliwości, że jest to trudne dla nas do zrozumienia stwierdzenie, a głównie ze względu na właściwości języka greckiego, w którym pisał Jan Ewangelista. W języku tym rzeczowniki prawie zawsze występują wraz z rodzajnikiem określonym, nie tak, jak w naszym języku. Grek nigdy nie powie o Bogu theos lecz zawsze ho theos. Jeśli natomiast używa rzeczownika bez rodzajnika, to przybiera on znaczenie zbliżone do przymiotnika, określające charakter, lub przymioty osoby. A więc Jan nie pisze, że Słowo było ho theos, gdyż oznaczałoby to, że Słowo byłoidentyczne z Bogiem. Natomiast pisząc, że Słowo było theos – bez rodzajnika określonego – stwierdza w rezultacie, że Słowo było, jakbyśmy powiedzieli, tego samego charakteru i tej samej jakości, co Bóg. Powtórzmy raz jeszcze, że pisząc a Bogiem było Słowo Jan nie chce powiedzieć, że Jezus był identyczny z Bogiem, lecz że był doskonale zgodny w myśleniu, w sercu, w istocie tak, że w Jezusie doskonale widzimy jakim jest Bóg[3. William Barclay, Ewangelia według Św. Jana, tom I, str. 55-56.].

Normalnie, za wyjątkiem specjalnych powodów, przed greckimi rzeczownikami zawsze stawiano rodzajniki określone… gdy grecki rzeczownik nie posiadał rodzajnika, raczej pełnił funkcję opisową niż identyfikującą i miał raczej charakter przymiotnika niż rzeczownika. Dokładnie to samo spotykamy w języku angielskim. Jeśli powiem: „James is the man”, identyfikuję James”a z jakimś określonym [tym] człowiekiem, którego mam akurat na myśli; ale jeśli powiem: „James is man”, to po prostu opisuję James”a jako człowieka [należącego do gatunku ludzkiego] i wtedy słowo man pełni funkcję opisującą a nie identyfikującą. Jeśliby Jan napisał „ho theos en ho logos” używając rodzajników określonych przed oboma rzeczownikami, wtedy jednoznacznie zidentyfikowałby logosa z Bogiem, ponieważ jednak nie użył rodzajnika określonego przed rzeczownikiem theos [„Bóg”/”bóg”], pełni on więc funkcję opisową i staje się bardziej przymiotnikiem niż rzeczownikiem. Zatem przekład, może trochę niezgrabnie, powinien brzmieć: „Słowo było tej samej klasy co Bóg, należało do tej samej kategorii istot co Bóg”… Jan nie identyfikuje Słowa z Bogiem. Mówiąc bardzo prosto, nie stwierdza, że Jezus był Bogiem[4. William Barclay, Many Witnesses, One Lord, 1963, str. 23-24.].

Skoro Jan stwierdza, że Logos nie jest TYM (jedynym niestworzonym – zgodnie z monoteizmem żydowskim) Bogiem, zatem nie mówi także, iż „Logos jest niestworzony”. Podkreśla natomiast, że Logos należy do tej samej kategorii istot, co Bóg ” należy do rodziny Boga (zauważmy, że aniołowie także są bogami). Jest umiłowanym Synem Boga Wszechmogącego i jako jego Syn dziedziczy charakter i przymioty Boskie. Zajmuje wyjątkowe, bo najwyższe miejsce wśród istot boskich przebywających w otoczeniu Boga Jedynego. Ponieważ jednak Ojciec pierwej jest niż Syn, Syn nie może być bez początku.

Werset pierwszy Ew. Jana nie zawiera żadnej sugestii jakoby Logos był niestworzony. Nawet stwierdzenie, że „na początku” Logos był u Boga, nie niesie w sobie żadnej informacji o tym, jak długo przed stworzeniem („na początku” wyraźnie odnosi się do pierwszych słów z 1Moj.) istniał Logos oraz czy był stworzony, czy też był niestworzony. Po prostu, skoro wszystko przez niego powstało, musiał On istnieć już przed stworzeniem świata (przed stworzeniem opisanym w 1Moj. 1).

Żaden werset Ewangelii Jana nie mówi bezpośrednio, ani pośrednio o tym, że Jezus-Logos istniał od zawsze – był odwieczny. Takim dowodem nie jest także werset Ew. Jana 8,58. Sądzę, że stwierdzenie Jezusa „Jam jest” zostało wystarczająco omówione w powyższym artykule. Jezus tymi słowami chciał przede wszystkim powiedzieć, że istniał już przed Abrahamem, a przy okazji – dzięki grze słów – zaznaczył, że jest posłańcem i przedstawicielem Boga, mającym prawo do noszenia Jego imienia. Nie jest to zresztą jedyne imię i tytuł, którym Bóg uwielbił swego Syna – w Apokalipsie czytamy, że Jezus nosi takie tytuły Ojca jak: Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni itd.

Jeszcze jedno należy zauważyć. Filon był żydowskim filozofem, zachwyconym grecką kulturą i filozofią, a jego koncepcja Logosa jest głęboko zakorzeniona w filozofii greckiej[5. Filon liczył się do pewnego stopnia z wymaganiami tekstu biblijnego. Ale czynił to tak, aby nie obrazić filozofii. Toteż jego Bóg, świat czy człowiek jest w daleko większym stopniu pojęciem filozoficznym niż biblijnym” – E. Dąbrowski, Nowy Testament na tle epoki, 1965, str.477. „Filon był platończykiem i cieszył się renomą wybitnego racjonalisty. Pisał piękną greką i chyba nie mówił po hebrajsku, lecz był też pobożnym Żydem, przestrzegającym micwot. Nie dostrzegał niczego, co wykluczałoby możliwość pogodzenia jego Boga z Bogiem Greków. Trzeba jednak zaznaczyć, że Bóg Filona krańcowo różni się od Jahwe. Po pierwsze, Filon czuje się zakłopotany historycznymi księgami Biblii, które usiłuje przekształcić w skomplikowane alegorie…” ” K. Amstrong,Historia Boga, str. 91.].

Logos [u Filona] jest najprzedniejszą z Potęg Bożych. To za jego sprawą, dzięki twórczej i władczej Potędze powstał świat. Jest on zresztą tego świata przyczyną wzorczą (archetypem): „Świat idealny nie jest niczym innym jeno Logosem Boga” – a Logos – obrazem samego Boga. Nie jest on Bogiem, gdyż został stworzony, i jako taki odpowiada logosowi zewnętrznemu w stoicyzmie, ale jednocześnie istnieje on w Bogu jako Jego idea i myśl, co znowu przypomina logos wewnętrzny u stoików[6. E. Dąbrowski, Nowy Testament na tle epoki, 1965, str.478-479.].

Trudno uwierzyć, by św. Jan był w takim samym stopniu filozofem, zachwyconym greckimi ideami, co Filon. Co prawda, obaj Jan i Filon uważali, że Logos jest osobą, jednakże to przejście od uosabiania Słowa i Mądrości ze Starego Testamentu do uznania ich za osobę ma różne przyczyny. Dla Filona wynika ono z przyjętej koncepcji filozoficznej, natomiast dla św. Jana jest związane z zidentyfikowaniem preegzystującego Jezusa ze starotestamentową Mądrością i Słowem Boga . Powszechnie przyjmuje się, że u podstaw koncepcji Logosa w Ew. Jana legła starotestamentowa idea Słowa i Mądrości Boga. Jeśli tak, to naturalną rzeczą jest sądzić, że dla św. Jana Logos był tak samo stworzony, jak stworzona była Mądrość:

Pan stworzył mnie jako pierwociny swojego stworzenia, na początku swych dzieł, z dawna. Przed wiekami byłam ustanowiona, od początków, przed powstaniem świata, gdy jeszcze nie było morza, zostałam zrodzona, gdy jeszcze nie było źródeł obfitujących w wody. (Przyp. 8:22-24)

Niemal identyczne słowa czytamy w Księdze Mądrości Jezusa (Eklezjastyk) napisanej prawdopodobnie około roku 100r. p.n.e. w Palestynie:

Jako pierwsza przed wszystkim stworzona została mądrość, rozum roztropności od wieków. (Syracha 1:2-10 BT)

W powstałej prawdopodobnie w Aleksandrii około 100r. p.n.e. księdze Mądrości Salomona o mądrości napisano:

A czym jest mądrość i jak powstała, opowiem i nie zakryję przed wami tajemnic, lecz od początku jej narodzenia będę szedł jej śladem… (Mądrości 6:22)

Pierwsi uczniowie Jezusa identyfikowali Jezusa z Logosem i Mądrością. Dla nich natchnionym Pismem Świętym był Stary Testament. W nim jednoznacznie stwierdzono, że Mądrość została stworzona i miała swój początek. W Nowym Testamencie nie znajdujemy żadnego stwierdzenia przeciwnego (to znaczy, że Jezus-Logos jest niestworzony i nie ma początku). Wniosek musi być więc tylko jeden – nasz Pan, Jezus Chrystus, jest pierwszym (jedynym bezpośrednim – w przeciwieństwie do pozostałych) stworzeniem Bożym i ma swój początek.

Taki wniosek potwierdzają także św. Paweł oraz św. Jan, autor Apokalipsy. Przeczytamy o tym w czwartej części mojej pracy.

Zapisz się na newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowościach w serwisie Thaleia, zostaw nam swojego maila.