Trójca święta i relacje zachodzące pomiędzy jej osobami do dzisiaj są interesujące dla pasjonatów i wyznawców tej nauki. Wśród niektórych chrześcijan trynitarnych panuje obecnie przekonanie, iż łaciński model Trójcy jest odmienny od modelu wschodniego i tylko ten ostatni jest ortodoksyjny i mający poparcie w poglądach wczesnego Kościoła. Taka postawa ma być swego rodzaju ucieczką przed wieloma argumentami jakie stawiane są przez środowiska unitariańskie, a które „łacinnikom” sprawiają wiele problemu. Czy jednak faktycznie ujęcie „wschodnie” na tyle różni się od „zachodniego”, iż stanowi nową, pozytywną jakość w apologetyce trynitarnej? Szczerze wątpię.
Nie ulega żadnej wątpliwości, iż w swej naturze Trójca „wschodnia” i „zachodnia” jest praktycznie taka sama. Podobieństwa obu modeli można ująć w następujący sposób:
- Bóg to trzy osoby (hipostazy) i jedna natura/substancja/istota (ousia)
- każda z hipostaz jest wieczna
- Ojciec jest źródłem i przyczyną istnienia Syna i Ducha
- Ojciec odwiecznie rodzi Syna
- Duch jest odwiecznie tchniony przez Ojca
- tylko Ojciec jest niezrodzony i nie pochodzący
- tylko Syn jest zrodzony
- tylko Duch jest pochodzący
Na czym miałaby więc polegać różnica? Z pewnością dotyczy ona problemu relacji Ojca i Syna w stosunku do Ducha Świętego. Według łacinników ten ostatni pochodzi od Ojca i Syna podczas gdy Wschód uważa, iż jedynie od Ojca. Jednak ta niezgodność nie wpływa aż tak bardzo na kwestię rozumienia samej Trójcy. Ważniejszą chyba rozbieżnością, którą czasami podkreślają osoby skłaniające się ku trynitologii prawosławnej, jest twierdzenie, iż to Ojciec jest jedynym Monarchą i Panem Trójcy, będąc źródłem i przyczyną istnienia Syna i Ducha. Osoby, które „odkrywają” Trójcę „wschodnią” często kładą nacisk właśnie na to ostatnie.1 Będąc bowiem przyczyną i źródłem bytu Syna oraz Ducha, Ojciec jest także od nich „wyższy” – jako jedyny jest On bowiem niezrodzony i nietchniony.
Niewątpliwie takie stanowisko skutkuje tym, że niektóre teksty biblijne stają się łatwiejsze do obrony przed atakami unitarian. Można bowiem powiedzieć, iż Ojciec jest „większy” od Syna nie tylko ze względu na człowieczeństwo tego ostatniego (powszechnie stosowane tłumaczenie), lecz także jest od Niego wyższy jako Bóg Ojciec nad Bogiem Synem. Może posiadać więc od Syna (nie od Syna–człowieka, lecz od Syna–Boga) większą wiedzę, większą moc oraz większy autorytet.
Oba modele można zilustrować w trójkącie, którego najwyższym wierzchołkiem jest Ojciec a wierzchołki boczne to odpowiednio Syn i Duch. W modelu zachodnim trójkąt jest bardziej płaski, hierarchiczna różnica pomiędzy osobami mniejsza (o ile nie żadna). W modelu wschodnim górny wierzchołek jest wyżej.
Dodatkowo, o ile łacinnicy zwracają większą uwagę na jedność, i w definiowaniu Trójcy wychodzą właśnie od jedności natury i istoty, przechodząc do wyjaśnienia jak to jest możliwe w kontekście trzech osób, o tyle Grecy od początku podkreślają troistość właśnie, by na końcu przejść do wyjaśniania tego, co spaja ową troistość w jedność. Tak więc Zachód w swym wyjaśnianiu Trójcy i podkreślaniu jej jedności niemal zawsze będzie zdążał w kierunku modalistycznym, Wschód zaś – zwracając uwagę głównie na osoby i relacje między nimi – w kierunku tryteistycznym. Jeden z problemów trynitarnych polega na tym, że w doktrynie o Trójcy nie widać żadnych możliwości znalezienia „złotego środka”, który sprawiałby, że zarzuty stawiane modelowi zachodniemu i wschodniemu, straciłyby rację bytu. Im bardziej bowiem ta doktryna zbliża się do modalizmu tym jaskrawiej widać będzie jej kontrast z biblijnym przekazem rozróżniającym poszczególne osoby, co ów modalizm dewastuje. Z kolei im częściej i intensywniej podkreślać się będzie różnicę w relacjach między poszczególnymi hipostazami, tym bardziej uwidoczniona będzie sprzeczność z tekstami biblijnymi podkreślającymi jedność Boga oraz Jego absolutne atrybuty.
Problem polega także na tym, że nie do końca wiadomo, czy ów „subordynacjonistyczny” model wschodni, jest faktycznie ortodoksyjny w świetle dokumentów wczesnego Kościoła, na które powołuje się zarówno Wschód, jak i Zachód. Pewne jest to, że do 1054 roku, oprócz sporu o Filioque, nie było praktycznie żadnych kontrowersji co do pojmowania Trójcy przez dwie gałęzie ówczesnego chrześcijaństwa. Jest także prawdą, iż w niektórych pismach Ojców Kapadockich czy też innych wczesnych obrońców dogmatu trynitarnego, można znaleźć swoisty subordynacjonizm funkcjonalny osób boskich, choć oczywiście nie jest to subordynacjonizm ontyczny. Jednakże wszyscy zdają sobie sprawę, iż sformułowania przez nich używane, choć dały fundament pod nauczanie o Trójcy, nie były do końca dojrzałe ani precyzyjne. Z kolei mamy w posiadaniu dokumenty włączone do akt soborów powszechnych, które tezy o zróżnicowaniu w godności osób Bóstwa, głoszone przez dzisiejszych zwolenników Trójcy bardziej „monarchicznej”, stawiają pod znakiem zapytania. Jako przykład niech posłużą słowa zapisane w liście biskupów zebranych na soborze w Konstantynopolu w roku 381:
„My bowiem znieśliśmy prześladowania i ucisk, groźby władców, okrucieństwa urzędników i inne próby ze strony heretyków, przecierpieliśmy to dla wiary ewangelicznej, ustalonej w Nicei bityńskiej przez trzystu osiemnastu Ojców. Powinna być zaaprobowana i przez was i przez nas i przez wszystkich,m którzy nie zmieniają przewrotnie słów prawdziwej wiary; bowiem jest starożytna i wynika z chrztu świętego. Nauczyła nas wierzyć w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Wierzymy również w jedną Boskość, moc i substancję Ojca i Syna i Ducha Świętego, w równą godność i współwieczne panowanie, w trzy najdoskonalsze hipostazy to znaczy w trzy doskonałe osoby.”2
Zwraca uwagę stwierdzenie o równej godności i mocy trzech osób Boskich, co oczywiście jest ewidentnie sprzeczne z nauką o Ojcu stawianym w powyższych atrybutach wyżej od Syna i Ducha.
Podobna opinia znajduje się w dokumentach Soboru Chalcedońskiego. Zawarta jest w liście biskupa Rzymu – Leona, do biskupa Konstantynopola – Flawiana. Oto jego fragment:
„Gdy bowiem wierzy się w Boga: i Wszechmogącego i Ojca, wskazuje się tym samym na istnienie współwiecznego Mu Syna. Syn w niczym nie różni się od Ojca, ponieważ jest Bogiem z Boga, Wszechmogącym z Wszechmogącego, Współwiecznym – zrodzonym z Wiecznego. Nie jest późniejszym w czasie ani niższym potęgą, ani różniącym się chwałą ani oddzielonym istotą.”3
Tutaj również mamy do czynienia ze słowami o równej potędze i chwale oraz o braku jakiejkolwiek różnicy pomiędzy osobami Ojca i Syna. Oczywiście musi tutaj chodzić o brak różnicy w znaczeniu ontycznym („Bóg z Boga”) oraz funkcjonalnym („nie jest niższym potęgą…”). Jest to ewidentnie niezgodne z nauczaniem Wschodu różnicującym w potędze, godności i chwale Ojca oraz Syna i Ducha.
Trzecie świadectwo pochodzi z dokumentów II Soboru Konstantynopolitańskiego, który miał miejsce w 553 roku. Brzmi ono następująco:
„Jeżeli ktoś nie wyznaje, że Ojciec, Syn i Duch Święty mają jedną naturę czyli istotę, jedną moc i władzę, że są jedną Trójcą współistotną, jednym Bóstwem, które należy czcić w trzech hipostazach czyli osobach – niech będzie przeklęty.”4
Z przytoczonego fragmentu wynika, iż wierzono między innymi w „jedną moc i władzę” Ojca, Syna i Ducha, co stoi w sprzeczności z twierdzeniem o nadrzędności Ojca w tych aspektach w stosunku do Syna i Ducha. Wydaje się zatem, że ujęcie łacińskie, choć mające swoje własne problemy, jest bardziej zgodne z oficjalnymi dokumentami wczesnego Kościoła, choć niekoniecznie z pismami wybitnych greckich teologów tamtego okresu.
Model wschodni jest także kontrowersyjny z jeszcze jednej przyczyny. Choć w swej warstwie opisu hierarchii i funkcji osób w Trójcy jest z pewnością bliższy biblijnym wyrażeniom, jednakże zauważyć należy, iż z punktu widzenia ortodoksji trynitarnej naraża się na zarzut pozbawiania prawdziwej boskości Syna i Ducha. Trudno bowiem przy tego rodzaju doktrynie twierdzić, iż Syn posiada boskie atrybuty i naturę, skoro jest pozbawiony absolutnej suwerenności (Bóg Ojciec jest od Niego „większy”) oraz wiedzy (Bóg Ojciec góruje nią nad Bogiem Synem) czy też mocy (Bóg Ojciec posiada moc absolutną, podczas gdy Bóg Syn – jedynie „daną”). Innymi słowy, Wschód jest wierniejszy Biblii stawiając Ojca wyżej od Syna. Jednak wierząc przy tym w Trójcę osób boskich, rozrywa tak naprawdę jedność i boskość tejże Trójcy, niebezpiecznie dryfując w kierunku tryteizmu, a w zasadzie takim się stając. Trójcy bronić bowiem można jedynie wówczas, gdy każdej z osób przypisze się atrybuty rzeczywiście i w pełni boskie.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę także na to, że generalnie Trójcę udowadnia się dwojako: z atrybutów przypisanych Ojcu, Synowi a także Duchowi, oraz z tytułów im przysługujących. Jeśli trynitaryzm wschodni przyznaje, że jako Bóg, Syn i Duch nie posiadają atrybutów absolutnych, wyróżniających jedynie Boga i konstytuujących Jego istotę, to pozostaje jedynie udowadnianie „tytularne”, co z kolei samo w sobie jest mocno kontrowersyjne.5 Jeśli zatem Wschód przyznaje, że Syn posiada niższe atrybuty niż Ojciec, to skąd w ogóle wiadomo, że posiada naturę boską? Jeśli bożej naturze jako jedynej można przypisać wszechwiedzę i wszechmoc, to jak ktoś posiadający tą naturę nie posiada jednocześnie atrybutów tejże natury?
Przypisy
1 Występuje tu oczywiście rażąca niekonsekwencja – jeśli ktoś jest źródłem i przyczyną czyjegoś istnienia, to poprzedza owego kogoś czasowo oraz udziela istnienia bytowi, który wcześniej nie egzystował. Nie można mówić w przypadku osób o źródle i przyczynie zaistnienia kogokolwiek, jednocześnie uważając, że ów ktoś, kto ma źródło i przyczynę swego istnienia w kimś innym, istnieje bez początku.
2 A. Baron, H. Pietras (red.), Dokumenty Soborów Powszechnych, T. 1, str. 81.
3 Tamże, str. 199.
4 Tamże, str. 285.
5 Więcej na ten temat w dziale poświęconym argumentom trynitarnym.