Zapewne większość osób interesujących się tematem Trójcy zetknęła się z kwestią dotykającą pytania o wszechwiedzę Pana Jezusa. Chcąc zaprzeczyć ontycznej tożsamości Jezusa z Bogiem Jahwe, unitarianie podkreślają fakt przyjętego raczej powszechnie poglądu o wszechwiedzy Boga,1 konfrontując to między innymi ze stwierdzeniem Zbawiciela o nieznajomości daty swego przyjścia. W Biblii są wymienione dwa paralelne fragmenty dobitnie podkreślające ten właśnie fakt.

Mt 24:36 (BW)
36. A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec.

Mr 13:32 (BW)
32. Ale o tym dniu i godzinie nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.

Wypowiedzi te są tak mocne w swej wymowie, że niemal od początku stanowiły jeden z głównych argumentów osób wierzących w jednoosobowego Boga. Jeśli bowiem Bóg jest wszechwiedzący to te dwa wersety w sposób oczywisty rujnują nauczanie o tym, iż Boży Syn jest Bogiem JHWH. Nic dziwnego, że niemal od początku trynitarianie próbowali najróżniejszych sposobów, aby zaprzeczyć ich jasnej wymowie. Pierwszy z nich wiąże się z zakwestionowaniem prawdziwości części wersetu z Mt 24:36. Faktycznie, w niektórych przekładach (BG, BT, Wujek) fraza „ani Syn” (οὐδὲ ὁ υἱός, oude ho hyjos) nie występuje, głównie ze względu na jej brak w greckich manuskryptach rodziny bizantyjskiej. Jednakże biorąc pod uwagę najstarsze świadectwa samego tekstu (Kodeks Watykański – IV w., Kodeks Synaicki – IV w., Kodeks Bezy – V w.) oraz cytowania ojców Kościoła (Ireneusz, Orygenes, Hilary, Ambroży, Chryzostom) należy się bardziej przychylić do tezy o prawdziwości tegoż fragmentu. Choć wypowiedź Pana Jezusa była tak niewygodna dla niektórych chrześcijan, że skryba wykonujący pierwszą kopię Kodeksu Watykańskiego po prostu ją usunął,2 to jednak dzisiaj większość translatorów uznaje ją za autentyczną i umieszcza w przekładach na języki narodowe. Bruce Metzger, znany autorytet w sferze krytyki tekstu Nowego Testamentu przyznaje, że „… najlepsi reprezentanci aleksandryjskiej i zachodniej rodziny tekstów zawierają tę frazę”, dodając: „Pominięcie tych słów mające przyczynę w doktrynalnej trudności jaką powodują jest bardziej prawdopodobne niż ich dodanie z powodu przyswojenia tekstu z Marka 13:32”.3 Jednak nawet jeśli Mt 24:36 byłby krytycznie niepewny w swojej części, to pozostaje jeszcze równie mocne, równoległe świadectwo zapisane w ewangelii Marka 13:32, co do którego prawdziwości brak jest jakichkolwiek wątpliwości. Nie ma więc żadnych podstaw, co do tego, by kwestionować wiarygodność słów zamieszczonych w dwóch przytoczonych powyżej wersetach, a które przekazują nam następujące informacje:

  • Ojciec i tylko Ojciec zna dzień i godzinę powtórnego przyjścia na świat Pana Jezusa.

  • Nikt inny oprócz Ojca tej daty nie zna, co wyłącza z grona wiedzących wszystkie inne byty – w tym zarówno Syna jak i Ducha Świętego (zakładając, iż ten ostatni jest odrębną od Ojca, trzecią osobą Trójcy).

  • Sam Syn jednoznaczne i bezpośrednio zaprzecza posiadaniu przez siebie wiedzy o dacie Paruzji („ani Syn”).

Oczywistym jest, tak jak wspomniano wcześniej, że apologeci trynitarni usilnie próbowali zaprzeczyć jasnej wymowie wypowiedzi Pana Jezusa, choć te usiłowania nie były jednorodne. Jeden z uczonych rzymskokatolickich zauważa:

„Niektórzy ojcowie Kościoła (Atanazy, Cyryl z Aleksandrii, …) przyznali, że Jezus nie znał ‘dnia’; inni powiedzieli, że Jezus go znał, ale wyznał, że go nie zna, bo nie należało do Jego misji objawienie go (Hieronim, Jan Chryzostom). Według Augustyna Jezus nie mógł czegoś nie wiedzieć, ponieważ ‘niewiedza’ jest konsekwencją grzechu i prowadzi do niego. Jeszcze inni ojcowie mówili, że Jezus jednocześnie wiedział i nie wiedział: znał w ‘wizji uszczęśliwiającej’, rozumianej jako zawierającej w sobie wszystko, ale nie wiedział w tym sensie, że to poznanie nie było przeniesiona na język dający się wyrazić, ponieważ nie było Jego zadaniem objawienie tego. Jezus miałby zatem szczerze wyznać własną niewiedzę. Odkładając takie subtelne konstrukcje, nie ma żadnego teologicznego powodu, by nie stwierdzić jasno, że Jezus nie wiedział”.4

Widać dość wyraźnie, że na przestrzeni wieków różne osoby z chrześcijańskiej ortodoksji próbowały w niekoniecznie ten sam sposób odeprzeć powracający jak bumerang argument unitarian. Niektórzy twierdzili, iż na czas swego ludzkiego uniżenia nasz Zbawiciel pozbył się niektórych swych boskich atrybutów takich jak wszechwiedza czy też wszechmoc.5 Jednak takie stanowisko pozostawało i pozostaje w wyraźniej mniejszości. Nie sposób bowiem wówczas obronić tezy, iż Pan Jezus będąc na ziemi był w pełni Bogiem, skoro przyznaje się, że brakowało Mu atrybutów ową pełnię bóstwa konstytuujących. Protestancki komentator biblijny, William MacDonald, przyznaje:

„Są także szczerzy, choć mylący się w tym aspekcie wierzący, którzy uznają, że Jezus, gdy przyszedł na ziemię jako człowiek, wyzbył się atrybutów boskości. Żadna z tych interpretacji nie odzwierciedla prawdy, gdyż Jezus był zarówno Człowiekiem, jak i Bogiem. Posiadał wszystkie atrybuty Boga, jak i wszystkie atrybuty doskonałego człowieka. Prawdą także jest, że Jego boskość została spowita ciałem, ale niezależnie od tego, ciągle znajdowała się w Nim i nie było momentu, w którym się jej wyzbył”.6

Podobnego zdania jest inny znany teolog protestancki Bruce Milne, profesor teologii biblijnej i historycznej Spurgeon’s College oraz wykładowca Uniwersytetu Londyńskiego. Poniżej jego słowa:

„Teologicznie rzecz biorąc wydaje się, że kenoza podąża w niewłaściwym kierunku. Podstawowym jej założeniem jest – wyrażając to matematycznie – iż: wcielenie równa się odjęciu Boga, a biblijne równanie brzmi raczej: wcielenie równa się dodaniu Boga. Przez wcielenie Boże Słowo nie doznało uszczerbku na swej Boskości. Wcielenie dodało raczej do niej – jeżeli można tak mówić – ludzką naturę, tworząc jedność hipostatyczną ze Słowem. Co więcej, jeżeli wcielony Syn Boży pozbawiony byłby jakiegoś istotnego atrybutu Boskości, to natychmiast odbiłoby się to ujemnie na fundamentalnych kwestiach: objawieniu (jeżeli nie był w pełni Bogiem, nie mógł prawdziwie objawiać Boga), odkupieniu (jeżeli nie był prawdziwym Bogiem, nie mógł nas z Bogiem pojednać) i wstawiennictwie (jeżeli zjednoczenie z naturą ludzką z konieczności ujęło coś z Boskiej natury Jezusa, Pan wstępując do nieba nie mógłby orędować za nami, przez co Jego arcykapłańskie wstawiennictwo traciłoby z miejsca rację bytu)”7

Zdarza się, że niektórzy nasi katoliccy adwersarze przedstawiają czasami odmienną linię argumentacji. Można się spotkać ze stwierdzeniem, iż są takie rzeczy, których jednak Bóg nie wie, a zatem nie jest niczym niezwykłym, iż tak jest w przypadku nieznajomości przez Jezusa dnia Jego powtórnego przyjścia. Jednak ponownie należy stwierdzić, że takie podejście jest sprzeczne z ich własnym nauczaniem (podzielanym zresztą przez większość świata protestanckiego) dotyczącym wszechwiedzy Boga. Przytaczany już wielokrotnie ks. Czesław Bartnik o boskiej wszechwiedzy pisze bowiem następująco:

“Bóg jest wszystkowiedzący, posiada poznanie, wiedzę i mądrość w stopniu nieograniczonym i niezależnym od nikogo innego. Jest to samowiedza, wiedza czysta, bez jakiejkolwiek domieszki niewiedzy. Bóg nie potrzebuje badania, zastanawiania się, trudu dociekania, konstruowania poznania i wiedzy. Po prostu jest Uosobieniem Poznania, Wiedzy i Mądrości.

Bóg poznaje samego siebie bez reszty, wszystkie rzeczy stworzone, istniejące, a nawet możliwe. Wie o nich wszystko, poznaje je do samej głębi, bezpośrednio i na wylot. Poznaje je w dwojaki sposób: określając ich istotę (essentia) w sobie samym i dając im istnienie realne. Według św. Augustyna w Bogu istnieją idee wszystkich rzeczy, możliwych i faktycznych.

Bóg poznaje również wszystkie czyny istot rozumnych, także czyny wolne przyszłe (futura), czyny wolne faktyczne, czyny wolne, które mogą być (futuribilia), a wreszcie czyny czysto możliwościowe (pure possibilia), które mogłyby być, ale pozostaną na zawsze dalekie od zaistnienia. Bóg przenika bezpośrednio wiedzą widzenia (scientia visionis) całe zakresy, głębie i gamy możliwości.”8

Jeśli zatem jesteś Czytelniku osobą, która zaprzecza Bożej wszechwiedzy i jednocześnie chce być wierna nauczaniu Kościoła rzymskiego, warto byś uświadomił sobie, iż Twoje przekonanie jest odmienne od oficjalnej wykładni Twojego Kościoła.

Wydaje się wszakże, że najczęściej spotykanym sposobem wyjaśniania tego problemu było i jest tradycyjne już zwracanie uwagi na to, iż Jezus miał naturę, zarówno boską, jak i ludzką i jako Bóg taką wiedzę posiadał, natomiast jako człowiek – już nie. Takie stanowisko ma jednak poważne wady. Po pierwsze, ponownie wymagałoby to przyjęcia teorii głoszącej pogląd, iż Jezus posiadał dwa ośrodki świadomości, dwie jaźnie: jedną boską, która dysponowała wiedzą o dacie Paruzji, drugą zaś – ludzką, która tejże wiedzy nie posiadała. W rzeczywistości doprowadza to nie tyle do nauczania, iż Pan Jezus miał dwie natury, lecz do twierdzenia o dwóch osobowościach, dwóch ośrodkach świadomości, dwóch odrębnych, nie przenikających się „ja”, z których jedno coś wie, a drugie z kolei – nie wie. Jest to także sprzeczne z samym tekstem cytowanych ewangelii jasno stwierdzającym nie tylko to, że o dacie Paruzji nie wie Syn, ale również – i może przede wszystkim – że wie o niej „tylko Ojciec” (a więc nie wie Syn, i to bez względu na to czy w naturze ludzkiej czy boskiej, ponieważ jedynym, który o tym wie jest Ojciec właśnie). Gdyby bowiem Pan Jezus nie wiedział o dniu swego powrotu jako człowiek ale wiedziałby jako Bóg, to mógłby (odkładając na chwilę na bok problem jednej, boskiej osoby i jaźni) powiedzieć zgodnie z faktami, że o owym dniu nie wie Syn-człowiek, jednak nie mógłby powiedzieć, że nie wie o nim „nikt, tylko Ojciec”, ponieważ oprócz Ojca wiedziałby o tym co najmniej jeszcze Jezus–Bóg. Widać więc jasno, że tłumaczenie oparte na dwoistości natur nie broni się zarówno na poziomie logiczności argumentacji jak i na poziomie samego tekstu. Co więcej, dla rzymskich katolików sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana ponieważ wydaje się, że taki sposób wyjaśniania jest sprzeczny z ich własną, oficjalną nauką. Papież Pius XII w encyklice Sempiternus Rex pisze bowiem:

“Chociaż nic nie zabrania nam głębszego badania ludzkiej natury Chrystusa, nawet przy pomocy zasad i metod psychologicznych, to jednak w trudnych studiach tego rodzaju nie brak takich, którzy niesłusznie porzucają dawną naukę, ażeby tworzyć nowe teorie i nadużywają powagi i definicji Soboru Chalcedońskiego, by nimi podbudować swoje wymysły. Wynoszą oni stan natury ludzkiej Chrystusa do tego stopnia, że jest uważana jako podmiot pełnoprawny (sui iuris) i jakby nie istniała w osobie samego Słowa. Tymczasem Sobór Chalcedoński zgodnie z Soborem Efeskim wyraźnie naucza, że obie natury naszego Zbawiciela łączą się, by ‘tworzyć jedną osobę’, i nie pozwala przyjmować dwu jaźni w Chrystusie, jak gdyby przy Słowie był umieszczony jakiś ‘człowiek przyjęty’ cieszący się pełną autonomią.”9

W podobnym duchu wypowiada się także papież Wigiliusz:

“Jeśli ktoś twierdzi, że Jezus Chrystus nie znał przyszłych wydarzeń i dnia Sądu Ostatecznego, Ten, który jest jednym jedynym Jezusem Chrystusem, jednocześnie prawdziwym Synem Bożym i prawdziwym Synem Człowieczym i jeśli twierdzi, że (Jezus) mógł jedynie wiedzieć to, co Mu objawiło mieszkające w Nim Bóstwo, tak jak w innych (osobach ludzkich), niech będzie wyłączony.”10

Poniżej jeszcze jeden cytat – tym razem są to słowa papieża Grzegorza Wielkiego, który polemizując z sektą agnoitów zaprzeczającą posiadaniu przez człowieka Jezusa pełnej wiedzy, odnosi się do przytaczanego przez nich tekstu z Mk 13:32:

“O tym zaś, co jest napisane, że ‘dnia i godziny ani Syn nie zna, ani aniołowie’ całkiem dobrze sądzi Wasza Świątobliwość (…). Jak my mówimy o dniu wesołym nie dlatego, że sam dzień jest wesoły, lecz że nas czyni wesołymi, tak i Syn wszechmocny mówi, że nie zna dnia, co do którego sprawia, iż się go nie zna nie w tym znaczeniu, że go sam nie zna, lecz że go znać nie pozwala.

Dlatego powiedziane jest, że tylko Ojciec wie, ponieważ współistotny Mu Syn z Jego natury, która przewyższa aniołów, ma to, iż wie, czego nie wiedzą aniołowie. Toteż i to może lepiej zrozumieć, że wcielony Jednorodzony, stawszy się dla nas człowiekiem doskonałym, znał oczywiście dzień i godzinę Sądu, ale znał to nie z natury człowieczeństwa.

Co więc w niej znał, znał dzięki niej, ponieważ Bóg, stawszy się człowiekiem, znał dzień i godzinę Sądu przez moc swego Bóstwa (…). Tak więc co do wiedzy, której nie miał z natury człowieczeństwa, czyniącego Go stworzeniem – jak i aniołowie – stwierdził, że jej nie ma, jak i aniołowie, będący stworzeniami. Dzień więc i godzinę Sądu zna Bóg i Człowiek, lecz dlatego, że Człowiek jest Bogiem.”11

Stanowisko papieża Grzegorza wydaje się być więc takie, że Jezus jako jedna osoba, boska osoba, zna datę Paruzji, choć zna ją nie z racji swego człowieczeństwa, lecz z racji swego bóstwa. Tak właśnie komentuje tą wypowiedź cytowany już Francois Dreyfus:

“Jezus nawet jako człowiek wiedział wszystko. (…) Jeśli Jezus dzięki wiedzy boskiej znał dzień sądu, to musiał o tym wiedzieć również dzięki swej wiedzy ludzkiej.

Najważniejszym dla nas tekstem jest list papieża św. Grzegorza Wielkiego do patriarchy Aleksandrii na temat agnoetów (około 600 roku). Papież dokonuje bardzo głębokiego rozróżnienia, pozornie tylko – jak sam stwierdza – nieznacznego: Jezus znał dzień sądu w swej ludzkiej naturze, ale nie ze swej ludzkiej natury. Znaczy to, że owo poznanie dnia sądu nie jest owocem normalnej aktywności Jego ludzkiego umysłu. Jest to boskie poznanie Słowa, ale udzielone ludzkiemu rozumowi Jezusa.”12

Ten sam autor konkluduje:

“Orzeczenia Soboru Chalcedońskiego implikują, że ta wiedza boska Słowa jest w ten czy inny sposób udzielona wiedzy ludzkiej syna Maryi, aby mógł On z niej korzystać. I odtąd nie można było już mówić, że Jezus znał dzień sądu jako Bóg, a nie wiedział o nim jako człowiek, ponieważ jeśli Jezus z Nazaretu, syn Maryi, znał ten dzień jako Bóg, to z konieczności wiedział o nim za pośrednictwem ludzkiego rozumu. Tak więc również jako człowiek musiał o nim wiedzieć.”13

Oczywiście takie stanowisko jest konsekwencją przyjęcia nauczania o jednej osobie w Chrystusie – boskiej. Stąd, całkiem słusznie, nie pozwala ono na rozdzielania Bożego Syna i, co za tym idzie, unika oskarżenia o istnienie dwóch jaźni, dwóch świadomości w obrębie jednej osoby. Nie sposób jednak nie zauważyć, iż chcąc uniknąć jednej pułapki i przyznając, że Pan Jezus jako jedna osoba – osoba boska – zna datę swej Paruzji, wpada nieuchronnie w pułapkę drugą. Przy takim bowiem poglądzie treść słów Jezusa mówiąca o tym, że nie zna “dnia ani godziny”, należałoby uznać za nieprawdę, ponieważ w rzeczywistości ów czas zna. Nic nie zmienia tutaj przypuszczenie, że zna tę datę, nie z racji swego człowieczeństwa, lecz z racji swego bóstwa. Dla trynitarian podmiotem wypowiedzi jest bowiem Pan Jezus jako osoba boska, jako „ja” będące osobą Bożego Syna i ten właśnie podmiot stwierdza jasno, że nie zna daty swej Paruzji. Mało tego, sam tekst przesyła nam inną jasną informację, która stawia pieczęć w prawidłowym zrozumieniu tej wypowiedzi: daty Paruzji nie tylko nie zna Syn, ale zna ją „tylko Ojciec”. Tak więc mamy dodatkowe bardzo silne potwierdzenie wykluczające Syna z grona osób wszechwiedzących i to Syna w boskiej naturze, a nie w ludzkiej, ponieważ Ojciec jest jedną i jedyną osobą posiadającą taką wiedzę. To z kolei nie pozwala nam uznać Syna za Boga Najwyższego, Boga JHWH, ponieważ wszechwiedza jest cechą konstytuującą tegoż Boga, a Syn jej nie posiada.

W celu osłabienia siły tekstu z Mk 13:32 niektórzy trynitarianie powołują się na inny fragment Pisma używający podobnych sformułowań, które znajdujemy w Mk 13:32. Brzmi on jak poniżej:

Obj 19:12 (BW)
12. Oczy zaś jego jak płomień ognia, a na głowie jego liczne diademy. Imię swoje miał wypisane, lecz nie znał go nikt, tylko on sam.

Według nich, skoro imienia Jezusa “nie zna nikt jak tylko On sam”, zatem nie zna go także Ojciec. Jeśli jednak pójdziemy tym tokiem rozumowania, wówczas łatwo dostrzeżemy, że wnioski z tego wypływające będą dość niezwykłe. Okaże się bowiem, że o imieniu Jezusa nie wie nie tylko Ojciec, ale także Duch Święty, o którym trynitarianie twierdzą (powołując się na 1Kor 2:10-12) , że wie wszystko. W takiej sytuacji nie można by mówić ani o wszechwiedzy Ojca, ani o wszechwiedzy Syna, ani o wszechwiedzy Ducha Świętego! Choćby już z tego faktu wynika, iż na ten tekst należy spojrzeć w odmienny sposób. Aby go w pełni zrozumieć, należy sięgnąć do fragmentu o podobnej wymowie, znajdującego się w tej samej księdze Objawienia:

Obj 2:17 (BW)
17. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów. Zwycięzcy dam nieco z manny ukrytej i kamyk dam mu biały, a na kamyku tym wypisane nowe imię, którego nikt nie zna, jak tylko ten, który je otrzymuje.

Mogłoby się wydawać, że z tego tekstu także można wyciągnąć wniosek, iż nawet Bóg nie zna imienia “zwycięzcy”. Jednak jest tak tylko pozornie. W samym tekście mamy informację, iż owi “zwycięzcy” to nowe imię otrzymują. Skoro „otrzymują”, to musi być ktoś, kto owo imię nadaje. A tym kimś jest zapewne Bóg bądź Jezus. Dodatkowo, w pierwszym wersecie księgi Objawienia mamy podaną następującą informację:

Obj 1:1 (BW)
1. Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi,

Zauważmy, to Bóg jest dawcą Objawienia przekazanego Chrystusowi! Skoro On je Jezusowi dał, logiczne jest zatem wnioskowanie, iż to właśnie On jest źródłem tegoż Objawienia i jako taki zna też wszystkie tajemnice w nim zawarte. Tak więc sam kontekst udowadnia nam to, iż słowo “nikt” z Obj. 19:12 należy rozumieć wąsko, nie w sposób absolutny.

No dobrze, powie na to jakiś zwolennik nauki o Trójcy. Jednak skoro wy, unitarianie stosujecie taką interpretację w przypadku tekstu z Księgi Objawienia 19:12, to czy nie możecie tak samo postąpić w przypadku Mk 13:32? Czy nie można potraktować słowa “nikt” bardziej wąsko i na podstawie innych wypowiedzi Pisma przyjąć, że Pan Jezus zna jednak datę Paruzji? Niestety, nie. Jest oczywiście prawdą, że słowa „nikt” lub „wszyscy” można rozumieć w sposób absolutny bądź bardziej generalizujący. O wszystkim decyduje bowiem kontekst, zarówno ten bliższy, jak i dalszy. W przypadku omawianych przez nas tekstów widzimy co najmniej jedną zasadniczą różnicę. Oprócz tego, że Mk 13:32 naucza nas, iż „nikt nie zna” dnia Paruzji, to dodatkowo zawiera frazę, która określa konkretne grupy istot faktycznie takiej wiedzy nie posiadających. W tych grupach są aniołowie w niebie oraz Syn. Nie tylko znajdujemy tu stwierdzenia takie jak: “nie wie nikt”, które można rozumieć nie-absolutnie, oraz “wie tylko Ojciec”, które od biedy też można by zaliczyć do takiej kategorii. Występuje tam jednak zdecydowanie negatywne świadectwo o wiedzy Jezusa, oświadczające expressis verbum, iż Syn „nie wie”. W Obj 19:12 nie znajdziemy takiej informacji, która w tym przypadku musiałaby odnosić się do Ojca i brzmieć: „nie wie nikt, nawet Ojciec, tylko on sam”. Dopiero wówczas można by mówić o podobieństwie tych wersetów.

Oprócz świadectw zanotowanych w Mt 24:36 oraz Mk 13:32 istnieją w Piśmie jeszcze inne wypowiedzi wskazujące na to, że w relacjach Ojciec – Syn, ten pierwszy pełni rolę źródła tejże wiedzy, drugi zaś odbiorcy. Poniżej kilka przykładów:

J 8:28-29 (BW)
28. Wtedy rzekł Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że nic nie czynię sam z siebie, lecz tak mówię, jak mnie mój Ojciec nauczył.
29. A Ten, który mnie posłał, jest ze mną; nie zostawił mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się jemu podoba.

Pan Jezus zatem nie tylko nie jest absolutnie suwerenny w swych czynach („nic nie czynię sam z siebie”), lecz dodatkowo zostaje nauczony (edidaksen) przez Ojca tych rzeczy, które ma głosić ludziom.

J 5:20 (BW)
20. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dziwili.

Nie dość, że to Ojciec „ukazuje” Synowi swe czyny, to dodatkowo niektóre ze swych czynów dopiero ukaże w przyszłości. Świadczy to jednoznacznie o tym, że Ojciec wie o sprawach, o których Pan Jezus jeszcze nie wie.

J 7:16 (BW)
16. Na to odpowiedział im Jezus, mówiąc: Nauka moja nie jest moją, lecz tego, który mnie posłał.

Ciekawe stwierdzenie… Oczywiście, gdyby Pan Jezus był wszechwiedzącym Bogiem, z pewnością głoszona przez Niego nauka byłaby jak najbardziej Jego. Nawet gdybyśmy podzielili Chrystusa na Boga i człowieka, i przypisali to stwierdzenie jedynie Jezusowi – człowiekowi, to i tak w tej sytuacji nauka, którą głosił byłaby Jego, ponieważ jako Bóg – Syn byłby źródłem wszelkiej nauki i wszelkiej wiedzy.

Mt 26:39 (BT V)
39. I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty.

Ktoś kto wie wszystko, musi również wiedzieć, czy jest możliwa inna droga niż krzyż. Pan Jezus tego nie wiedział, w odróżnieniu od Ojca, do którego się modlił i którego wolę uznawał za nadrzędną w stosunku do własnej.

Obj 1:1 (BW)
1. Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi,

Wypowiedź ta jest o tyle ciekawa, że ma miejsce już po zmartwychwstaniu. Jej wymowa jest oczywista – skoro Chrystus otrzymuje od Boga objawienie, zatem przed otrzymaniem tegoż nie miał świadomości co do wielu przyszłych wydarzeń opisanych w dalszych rozdziałach Apokalipsy.

Wnioski wynikające z cytowanych i omawianych tekstów zdają się być oczywiste – Pan Jezus nie jest wszechwiedzący. Ojciec jest odróżniony od Syna jako ktoś, kto posiada większą wiedzę, jako ktoś, kto jest dawcą i źródłem wszelkiej wiedzy i jako ktoś, kto naucza swego Syna. Biorąc pod uwagę to, iż Bóg jest z definicji istotą, która od nikogo nie musi się uczyć i nie otrzymuje od nikogo wiedzy, której by nie posiadała, Pan Jezus owym Bogiem być nie może. Jego wiedza bowiem ma swe źródło w Ojcu i podlega rozwojowi.

Na koniec warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno stanowisko prezentowane przy omawianiu kwestii wszechwiedzy Ojca i braku takowej u Syna. Niektóre osoby prezentujące poglądy chrystologiczne bliższe nauczaniu Kościołów Wschodu niż Zachodu przyznają, że Syn nie tylko w swej ludzkiej, ale także boskiej naturze nie posiadał wiedzy w stopniu równym Ojcu. Stąd traktują fragmenty z Mateusza oraz Marka jako mówiące o Synu w całej swej pełni. Takie stanowisko unika co prawda problemów, przed którymi staje łacinnik, a które zostały omówione powyżej, jednak w tym przypadku pojawiają się innego rodzaju powody skłaniające nas do odrzucenia tego poglądu. Przede wszystkim jest on równoznaczny z pozbawieniem Syna atrybutu konstytuującego Boga – wszechwiedzy. Przyznając, że Bóg JHWH jest wszechwiedzący i jednocześnie utrzymując, iż Syn jako Bóg nie posiadał wszechwiedzy, tym samym wyklucza się Go z kategorii bytów, o których można powiedzieć, iż są Bogiem JHWH. Po drugie, chrześcijanie wschodni, podobnie jak zachodni, wierzą w perychorezę – wzajemną transparentność, współprzenikanie się trzech osób boskich. Ten pogląd nie pozwala na przyjęcie twierdzenia, że jest coś, o czym wie Ojciec, a nie wie Syn, ponieważ wszystko co posiada Ojciec jest „dostępne” dla Syna i na odwrót. Gdyby było to prawdą, wówczas cała wiedza dostępna Ojcu byłaby także dostępna Synowi. Albo więc wschodni trynitarianie musieliby odrzucić perychorezę albo też przyznać, że wiedza Ojca i Syna jest taka sama.

W świetle powyższych faktów zasadne jest stwierdzenie, iż trynitarne stanowisko (bez względu na to czy wschodnie, czy zachodnie) wydaje się być bezradne i bezsilne w stosunku do argumentów prezentowanych przez unitarian zawartych w Mat. 24:36 oraz Mk. 13:32. Z kolei prostota, jasność i klarowność interpretacji unitariańskiej jest bardzo przekonująca – Ojciec faktycznie góruje nad Synem wiedzą.

Przypisy

1 1J 3:20 (BW).

2 B.D. Ehrman, The Orthodox Corruption of Scripture, str.92.

3 Zob. B.M. Metzger, A Textual Commentary on the Greek New Testament, Second Edition, str. 51, 52. W swym komentarzu Metzger stwierdza także, że struktura wypowiedzi sugeruje prawdziwość wariantu, w którym występują słowa oude hyios.

4 J. Dupuis, Wprowadzenie do chrystologii, str. 156, 157.

5 Pogląd taki określa się w chrystologii mianem „kenozy”.

6 W. MacDonald, Komentarz biblijny do Nowego Testamentu, str. 150, 151.

7 B. Milne, Poznaj prawdę. Kompendium teologii chrześcijańskiej, str. 131.

8 C.S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, T. 1, str. 131, 132.

9 S. Głowa, I. Bieda (red.), Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, str. 259.

10 F. Dreyfus, Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?, str. 33.

11 S. Głowa, I. Bieda (red.), Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, str. 236, 237.

12 F. Dreyfus, Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?, str. 36.

13 Tamże, str. 35.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zapisz się na newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowościach w serwisie Thaleia, zostaw nam swojego maila.